piątek, 9 stycznia 2015

#8 Laura

Jeremie

 Minęło kilka dni, wiemy już o Korze. Wilczyca zadziwiająco popierała z jakichś powodów Aelitę na każdym korku, w końcu wszyscy dowiedzieliśmy się, dlaczego. Do drużyny zmuszeni przyjąć Laurę. Wtedy właśnie zdawały się myśleć jednakowo, biała przestała się śmiać tak często, chodziła albo obojętna, albo zwyczajnie nie dało się do niej podejść - wyglądała, jakby chciała wszystkim dookoła odgryźć ręce, a kiedy tylko Laura się zbliżała, podchodziła do Williama, ewentualnie Ulricha. Czemu? Bo czasem, pod koniec naszej rozmowy, kiedy Gauthier zaczynała gryźć się z Aelitą, chciała jej skoczyć do gardła, w ostatniej chwili chłopaki ją łapali, albo chociaż uspakajali. W końcu największe szanse do powstrzymania jej mieli oni. Blondynka za każdym razem, kiedy chciała się do nas zbliżyć, wypatrywała "wroga", a kiedy zetknęły się ze sobą wzrokiem, można było usłyszeć ciche, gardłowe warczenie, trzeba było się skupić. 
 Któregoś dnia obudził mnie mój telefon. Pośpiesznie sięgnąłem po okulary, a zaraz potem po telefon. No tak, poranny atak. Szybko obdzwoniłem wszystkich, a sam byłem już ubrany, wyszedłem z pokoju. Rozejrzałem się w poszukiwaniu Jima,ale on zapewne jeszcze spał, tak więc przemknąłem szybko przez klatkę schodową i już byłem na dole. Przy wyjściu wpadłem na wilczycę. 


 -Gdzie Ulrich? - zapytałem, na co ona skrzywiła łeb. Pewnie przyjdzie później. W tym czasie pomknęliśmy do fabryki. 
 Po kilkunastu minutach siedziałem przy komputerze sprawdzając, gdzie zaatakował. Pierwsza pojawiła się Yumi, którą natychmiast wysłałem w góry. Zaraz potem pojawili się Odd i Ulrich, którzy doszli do Japonki, jednak Williama i Aelity ani śladu. Zadzwoniłem więc do nich, ale odebrał tylko Dunbar, powiedział, że za chwilę będzie. Ona za to nie odebrała, postanowiłem poprosić Laurę, żeby sprawdziła, czy jest w pokoju. 


 -Laura? - wilczyca w momencie się skrzywiła. - Tak, posłuchaj. Zajrzyj do Aelity, nie przyszła. Nie czas teraz na to. Czekam. - odpowiadałem kolejno na pytania, po czym rozłączyłem się. Martwiłem się, być może w szkole było spektrum, Aelita nie odbierała, a Williama jeszcze nie ma. Cóż, on poradziłby sobie z łatwością, w dodatku już jest bliską. Nie wiem jednak, co z nią.
 -Jeremie! - Yumi wyrwała mnie z zamyślenia.
 -Yy, wybacz, co jest? - "obudziłem" się.
 -Skup się, bo tu poginiemy! - skarcił Ulrich.
 -Odd już odpadł, a my zaraz podzielimy jego los. - w tym momencie otworzyła się winda. - Idzie tu ktoś, czy zostaniemy tu sami? - przyszedł Odd.
 -William ani śladu, a Aelita w ogóle się gdzieś zapodziała. - wyjaśniłem. - Odd, idź po nich! - poleciłem.
 -Dobra. Fire? - wilczyca zerwała się. 
 Zadzwoniłem znów do Laury.
 -Masz ją? - powiedziałem zaraz po usłyszeniu typowego "halo". - Odd i Fire też będą szukać. Byłaś w pokoju? Aha... no dobrze. Rozłączam się. - czerwony przycisk zakończył rozmowę. Znów skupiłem się na Yumi i Ulrichu.
 -Coś nowego? - zapytał Stern. 


 -Teoretycznie tak, ale nic co by nam pomogło. Wciąż nie ma Aelity, wysłałem Odda i Fire, Laura też jej szuka.
 -Odda? A co jak go zaatakuje spektrum? - na słowa Yumi zmieszałem się. Ma rację, jednak nie mogę zostawić Schaeffer samej. 
 -Poradzi sobie. - odparłem, sam w to nie do końca wierząc. Otworzyła się winda. - William?
 -Tak, wysyłaj. - odpowiedział, po czym zjechał na dół. Po kilku minutach dołączył do tych w Lyoko.

Odd
Biała początkowo podążała za mną krok w krok, jednak później oddzieliła się trochę, jednak wciąż ją widziałem. W końcu wróciła do mnie, kiedy wchodziliśmy na stołówkę. Tam jednak też jej nie było, wyszliśmy.
 -Laura? 
 -Znaleźliście ją?
 -Nie jeszcze nie. - zdziwiła mnie, wyskoczyła tak nagle, kiedy tylko chciałem wyjść z jadalni. 
 -To szybko, coś mogło jej się stać. - Fire zaczęła warczeć i wyskoczyła przede mnie. Blondynka odskoczyła w tył, robiąc jej miejsce. Wilczyca odeszła powolnie, wręcz jakby darowała jej życie. Popatrzyliśmy po sobie. Laura miała niesamowitą ochotę ją wyzwać, jednak wiedziała, że nie może tego teraz zrobić. Kto wie, co by z niej zostało. Czy cokolwiek by zostało.
 -Dobra, szukamy dalej. - zadecydowałem wreszcie i rozdzieliliśmy się.
 Serce omal mi nie stanęło, kiedy usłyszałem długie, głośne, wilcze wycie. Fire stała prosto i równo, z łbem ku górze i wołała.
 -Co ty robisz?! Cicho! - krzyczałem. Dopiero po chwili mnie posłuchała. - Nikt tutaj nie wie, że jesteś wilkiem! - ta jednak tylko odeszła, po raz kolejny. Przystawiła nos do ziemi i węszyła zapach Aelity. Doszła do sali gimnastycznej, skoczyła na klamkę, jednak to nic nie dało. Zajrzałem przez okno. Była tam! Chyba zdążyło ją złapać spektrum. Zacząłem uderzać w okno. Zauważyła mnie. Otworzyła powolnie.
 -Spektrum? - zapytałem na wejściu.
 -Tak, nie do końca chyba "łączę"... - mruknęła i usiadła. Zaraz złapałem za telefon i wybrałem numer Jeremiego. 
 -Einstein, jak z wieżą? - zapytałem na wejściu.
 -Jest już czysto, znaleźliście Aelitę?
 -Tak, ale niech któreś z nich dezaktywje wieżę, jest spektrum, a Aelita jest w nie najlepszym stanie. - wyjaśniłem. Kilka minut później objawy zniknęły. Wyszliśmy z sali gimnastycznej. W pół drogi spotkaliśmy się z resztą, łącznie z Laurą.
 -Co się stało? Czemu nie odbierałaś? - pytał Jeremie na przywitanie.
 -Nie mam pojęcia gdzie jest moja komórka, musiała mi wypaść.
 -To chodźcie szukać. - zadecydował William. Rozdzieliliśmy się szukając po całej szkole, co jakiś czas ktoś dzwonił na jej numer, jednak nic nie znaleźliśmy. Nagle przyszedł mi sms. Od Jeremiego: "Jest, spotkajmy się w moim pokoju", tak więc skierowałem się tam. Wszyscy byli już na miejscu. Laura stałą od razu przy drzwiach, jakby chcąc mieć możliwość ucieczki przed wściekłą wilczycą. Ona natomiast leżała na łóżku Jeremiego za Ulrichem, Yumi i Williamem.
 -Macie go? - zapytałem po "rozeznaniu".
 -Tak. - Aelita pomachała komórką.
 -Na drugi raz bardziej jej pilnuj. - zwróciła jej uwagę Laura, a wilczyca zaraz uniosła łeb i zawarczała. William natychmiast chwycił ją za kark. Usiadłem obok Jeremiego.
 -Nie, tym razem Laura ma rację, Fire. Wypadł mi i tyle. - wilczyca opuściła łeb wciąż pomrukując cicho ze wzrokiem wlepionym w oczy blondynki. Ta posłała jej jeden ze swoich denerwujących uśmieszków, na co wilczyca aż podskoczyła, najeżyła sierść, rozstawiła łapy, otwarła szeroko oczy i ukazała maksymalnie rząd białych, ostrych jak brzytwa kłów. Laura wzdrygnęła się, a gdyby mogła, cofnęła by się zapewne o kilka metrów.
 -Fire, opanuj się! Nie będę cie co chwila uspakajał! - wściekał się William znów łapiąc ją całym ramieniem za szyję, na co ona schowała zęby i oparła łeb o jego prawe ramię i ułożyła się znów na łóżku. Jeszcze raz spojrzała na dziewczynę z politowaniem i znów się odwróciła. - Tak lepiej. - podsumował i pogłaskał ją po pysku.
 -Dobra, zaraz śniadanie, możemy już iść? - byłem potwornie głodny, nie mogłem się powstrzymać od tego pytania, chociaż miałem wrażenie, że Fire będzie chciała mi coś za to zrobić, jednak zaśmiała się. - To co, idziemy?

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Jakoś nigdy nie lubiłam Laury i nie lubię. Czekam na nexta z niecierpliwością!
    Pozdrawiam
    Agnieszka Katarzyna

    OdpowiedzUsuń
  2. No rozdział megaaa.Przepraszam cię,że nie komentowałam tamtych.Czekam na kolejny...
    Agnieszka Katarzyna ma rację Laura jest okropna.
    Jula

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowy rozdział :D
    Ja, tak samo jak Julia i Aga nie lubię Laury. Starałam się ją polubić, spojrzeć z jej perspektywy, ale nie udało mi się :)
    Weny!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, wychodzi na to, że nikt nie lubi Laury :D
      Ja to najchętniej bym jej coś zrobiła, ale... nie mogę :c

      Usuń
  4. Witaj, dopiero dzisiaj na trafiłam na twojego bloga i bardzo mi się spodobał, lecz, gdy zobaczyłam ten tytul rozdziału odrazu zaniemowilam, nie lubię Laury, ani nie mam nic do tych, którzy ją lubią, ale rozdział jak zawsze świetny :) Pierwszy raz obejrzałam nie dawno Kod Lyoko na TT+ lecz nie chciało mj się czekać na następne odcinki, wiec zaczęłam na YT i mi się spodobalo :) Prowadzę bloga, ale o zwierzakach, a nie o Kod Lyoko, jednak moja kol. prowadzi o Kod Lyoko. Gdybyś znalazła 5 minutek i poczytała rozdziały na moim blogu, który prowadzę wraz z kol. bylibyśmy wdzięczne :) http://nasze-lisie-zycie.blogspot.com/
    ~Alice and Karmen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, sama nie cierpie Laury, także ^^
      A zajrzałam, całkiem fajne c: Dodam linka na bok.

      Usuń

Szablon by Selly