niedziela, 28 grudnia 2014

#3 William


 Jak zwykle, wilczyca rozwaliła się na łóżku bruneta, który sam nie miał gdzie leżeć i gnieździł się na skraju leża. Od zatwierdzenia białej w szkole minęło kilka dni, jednak ta nie ruszała się z pokoju chłopaków lub gabinetu Jima, jednak tego dnia postanowiła to zmienić. 
 Rano dość szybko zerwała się na równe nogi i zabrała obu "śpiącym królewnom" kołdry i tym samym pobudziła. Blondyn ziewnął głośno i jeszcze kilka minut zbierał się do wstania, jednak budzik poruszył go w momencie. Brutalnie zbudzony Odd przez następne pół godziny chodził jak zombie, ale na stołówce ożywiło go śniadanie, które składało się z rogalika i wybłaganej przez uczniów gorącej czekolady, no i paru innych ciekawych rzeczy.
 Cała grupa jednak rozbudziła się dopiero, kiedy na stołówkę wszedł Jim.
 -Uwaga! - wrzasnął, a na jadalni w momencie zrobiło się cicho, jednak nie wiadomo czy to dla tego, że chcieli wysłuchać jakże interesującego monologu nauczyciela, czy może dla tego, że popękały im bębenki. W każdym razie, zrobiło się cicho. Zza pleców wuefisty wychyliła się biała wilczyca. - Od dzisiaj ten oto pies... yyy, przepraszam, ta psina pilnuje Kadic, tak więc radzę się z nią dogadać! - ogłosił i pozostawił waderę samą zdaną na bandę uczniów. Cisza trwała jeszcze chwilę, dopóki do zwierzęcia nie dobiegły dwie reporterki.
 -Szybko, rób zdjęcie! - krzyczała Milly oglądając przybysza. Fire jednak popatrzyła na nią z pożałowaniem i podniosła się, na co dziewczyny odsunęły się o krok. Ta jednak nie bardzo chciała się z nimi zadawać, tak więc minęła je, spojrzała na nie po raz kolejny swoim poniżającym spojrzeniem i ruszyła dalej, zatrzymując się przy stolę z grupą z lyoko, przywitała się z każdym kolejno, a na sali znów zrobiło się głośno. 
 -No, dzisiaj może nareszcie zrobi się zabawnie. - zaśmiała się Yumi. 
 -Ta, aż mnie ciekawi co nam pokaże na dzisiejszych lekcjach. - na słowa Ulricha wilczyca uśmiechnęła się szeroko i popatrzyła na niego ze spojrzeniem mówiącym Jeszcze się zdziwisz... co wprawdzie wystraszyło bruneta, bo w końcu co odstawi?
 Kiedy w końcu zadzwonił dzwonek, wszyscy uczniowie zebrali się i rozeszli się po klasach, a wadera podążyła za młodszymi wojownikami, a w sali usiadła obok ławki Niemca i obserwowała nauczyciela, który poświęcił kilka minut lekcji krótkim monologiem na temat jej osoby, po czym rozpoczął fascynującą lekcję historii. Ta godzina minęła bez większych szaleństw, jednak wilczyca oczekiwała lekcji fizyki z panią Hertz, planując zapewne coś na uboczu.
 W klasie zapanowała cisza jak makiem zasiał, gdyż nauczycielka zarządziła kartkówkę. Fire wpatrywała się w kartkę Ulricha i czytała zadanie. Nosem wskazała rozwiązanie pierwszego zadania, po czym odeszła. Ten odprowadził ją wzrokiem zdziwiony, za co Suzanne skarciła go wręcz natychmiastowo. Wilczyca natomiast zaglądała w papier każdego z uczniów, a każdy z nich na jej widok odsuwał się kawałek myśląc, że chce coś im zrobić. Ta jednak tylko zaglądała w kartki. Kiedy zbliżała się do ławki Jeremiego ten oznajmił, że skończył.
 -Bardzo dobrze, Belpois. - pochwaliła go nauczycielka. Już miała przejść się po jego pracę, kiedy nagle wilczyca złapała kartkę w zęby i przydreptała, aby podać ją nauczycielce. Ta odebrała "przesyłkę", odłożyła ją powoli na biurko i patrzyła na białą w osłupieniu. - Dziękuję... - wydusiła z siebie, jednak wilczyca nie odeszła. Suzanne wreszcie pogładziła ją po łbie, na co Fire zamerdała lekko ogonem i znów przeszła się po klasie.
 Po skończonej kartkówce przyszedł czas na temat lekcji. Pani Hertz tłumaczyła coś przez kilka minut, nabazgrała coś na tablicy i oznajmiła, że do tematu potrzebne jej doświadczenie z siłomierzem i zanim się obejrzała, przedmiot zawisnął na pysku białej tuż przed nią. Nauczycielka przejęła sprzęt i znów pogłaskała wilka, po czym znów zajęła się lekcją.
 Tym podobnymi sytuacjami minęła lekcja, ale najgorsze miało dopiero nadejść. Wf.  Jim był dziś w doskonałym humorze, więc zarządził sprint na czas. Co prawda nikt nie wie, co ma jedno do drugiego ale złota zasada brzmi - punkt pierwszy: nauczyciel ma zawsze rację. Punkt drugi: Jeśli twierdzisz, że nauczyciel się myli, patrz punkt pierwszy. Tak więc nikt nie miał nic do gadania. Na pierwszy ogień poszli Stern, Della Robbia i dwóch innych z klasy.
 -Do biegu! Gotowi! - czwórka uczniów wystrzeliła wraz z gwizdkiem, ale coś było nie tak. Tuż obok nich biegłą wilczyca! Biała zdecydowała się ich poganiać, a kiedy dobiegli do mety nauczyciel zatrzymał ich. - Jeszcze raz! Aha, a ty jak chcesz ich przyspieszyć, biegnij za nimi. - biała zamerdała ogonem i ustawiła się za chłopakami.
 Zgodnie z radą Jima, cała czwórka przebiegła trasę dwa razy szybciej, rzecz jasna pogoniona przez warczącą wilczycę. Każdy następny uczeń osiągał szczyt swoich możliwości. To się nazywa LEKCJA WYCHOWANIA FIZYCZNEGO.
 Na obiedzie wszyscy zaliczyli bliskie spotkanie twarzy ze stołem, gdyż ich wymarzony przedmiot trwał dwie godziny. Wszyscy poza Yumi.
 -Co się wam stało? - parsknęła śmiechem.
 -Jej zapytaj... - wyjęczał Odd wskazując na Fire od niechcenia. Ta tylko pomachała ogonem.
 Po skończonym obiedzie nikomu wciąż nie chciało się ruszyć. W końcu zebrali się ostatkami sił, a biedna Japonka nie miała zielonego pojęcia, o co chodzi.
 -Wieża! - krzyknął Jeremie. Wojownicy zerwali się na równe nogi.
 -Super, Xana ma nową strategię, chce się pozbyć mojego obiadu! - oburzył się Włoch.
 -Xana? - usłyszeli głos za sobą. Wysoki, czarnowłosy chłopak ze złością w oczach obserwował wojowników. - Powstał? Czemu mi nic nie mówicie? - między przyjaciółmi zapadła grobowa cisza. Jedynie wilczyca zdobyła się na cokolwiek, podeszłą do Williama i otarła się o niego. - Tak mnie traktujecie? - oburzył się i odszedł. Biała pobiegła za nim, ale ją odgonił. Dogoniła więc pozostałych przy włazie i ruszyła z nimi do fabryki.
 Po skończonych lekcjach grupa rozeszła się. Fire jednak zamiast skręcić ze Sternem do pokoju, powędrowała kilka drzwi dalej. Spojrzała na chłopaków dając im do zrozumienia, żeby na nią nie czekali. Przeszła jeszcze kawałek i zatrzymała się przed jednym z ostatnich pokoi. Złapała łapą za klamkę i delikatnie uchyliła drzwi. Zajrzała do środka. Na łóżku leżał Dunbar nawet nie sprawdzając kto wszedł, chociaż nie miał bladego pojęcia kto mógłby bo być. Zorientował się dopiero wtedy, kiedy wilczyca zamknęła za sobą drzwi i oparła łeb na jego klatce piersiowej w nadziei, że coś od niego usłyszy.
 Nic.
 Nie odezwał się ani słowem. Przyjrzał się tylko dzikim oczom i znów wlepił wzrok w sufit. Biała powoli wdrapała się na łóżko oczekując sprzeciwu, jednak ten nie odezwał się słowem. Tak więc legła obok niego układając swój pysk i lewą łapę na jego klatce.
 Dopiero po prawie pół godziny chłopak zdobył się na powiedzenie czegokolwiek.
 -Trzymasz z nimi? - zapytał w sumie nie oczekując odpowiedzi. - Nie chcą mnie przyjąć. A przecież każdy w nich mógł zostać opętany. Cóż, i tak nie wiesz o co chodzi. - na ostatnie słowa wilczyca fuknęła chcąc zaprzeczyć. - No to, załóżmy że wiesz. - westchnął. - Atakował już, prawda? Daliby mi szansę. Pokazałbym im na co mnie stać. Ale oni nawet nie chcą ze mną gadać! - w tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. - Proszę.
 -Jest tu Fire...? - zapytał Niemiec na wejściu. - Nasza gazetka się tobą interesuje, wybryku natury! - oznajmił, na co Fire warknęła głucho, dając do zrozumienia, że nie lubi kamer. Reporterki jednak zignorowały to i wepchały się do pokoju. Tamiya natychmiast złapała za aparat i cyknęła zdjęcie wilczycy.
 -Jaka to rasa? - zapytała Ulricha. Zanim jednak ten zdążył się odezwać, biała pokazała swoje ciało w pełnej okazałości, a stojąc na łóżku była jeszcze wyższa od bruneta. Dziewczyny oniemiały, a wadera najeżyła sierść na karku i ukazała rząd bielutkich kłów ustawionych w rząd na żuchwie, która zdawała się być w stanie przegryźć stal bez większego wysiłku. Dziennikarki zamarły, a ta dopełniła dzieła wściekłym warknięciem, które wypędziły dziewczyny, najwyraźniej na zawsze.
 -Ładne przedstawienie... - rzucił Niemiec wciąż w lekkim "szoku". William usiadł, z resztą tak samo jak i wilczyca.
 -No. - przyznał po chwili, a ta szturchnęła go nosem.
 -Mam rozumieć, że nie masz zamiaru iść teraz do nas? - zasugerował Ulrich, a kiedy się upewnił o co chodzi, zniknął za drzwiami. Wadera legła na łóżko na plecach i sama spojrzała w sufit.
 -Mocna rzecz. - podsumował Dunbar i położył się jak wcześniej. Najciekawsze w tym wszystkim było to, że dopiero w tej chwili zrozumiał, że z jego pokoju wyszedł jeden z wojowników Lyoko. Już miał się zerwać, kiedy ostatecznie stwierdził, że to bez sensu i znów się położył, a wilczyca znów ułożyła na nim łeb.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by Selly