sobota, 27 grudnia 2014

#1 Poznajmy się

Zielona płyta kanałów zsunęła się powoli, a spod niej wyszedł całkiem wysoki brunet. Rozejrzał się mimowolnie i zeskoczył z kopuły. Coś jednak przykuło jego uwagę - błękitne ślepia przeszywające go na wylot.
 -Ej... mamy tu mały problem. - mruknął. - Zresztą, nie taki mały... - dodał, kiedy tylko przyjrzał się zwierzęciu.
 Nienaturalnie wielkich rozmiarów, mierzący w kłębie nieco ponad 120 centymetrów, psowaty wpatrywał się w chłopaka dzikimi ślepiami, które dodawały piękna całości. Dwie jednak cechy szpeciły zwierzę - lędźwiowa część kręgosłupa przecięta było na wskroś trzema długimi bliznami, a tylne nogi zastąpione były stalowymi protezami.
 -Co to...? - szepnął niski blondyn, który właśnie wyszedł na powierzchnię i stanął obok przyjaciela.
 -Nie mam pojęcia. XANA? - zwrócił się do okularnika, po którym pojawiła się jeszcze różowo-włosa dziewczyna.
 -Niemożliwe, właśnie dezaktywowaliśmy wieżę... - zaprzeczył z niedowierzaniem, sam nie do końca pewien, czy powinien wierzyć sam sobie.
 -I nagle, całkowitym przypadkiem, przy wyjściu z fabryki drogę zastawia nam przerośnięty pies?! - oburzył się blondyn, który swoją drogą był niższy od białego psowatego.
 -To nie pies. - poprawiła dziewczyna. - To wilk. - cała grupa spojrzała na nią z niedowierzaniem.
 -Aelita, to nie-
 -Możliwe. Widziałam już wilki, rozpoznaję je. - w tym momencie stało się coś, czego nikt się nie spodziewał; na wilczym, jak już wiadomo, pysku zagościł szeroki, zawadiacki uśmiech. Wojownicy obserwowali bestię, w obawie przed atakiem.
 -Zajmę się nim. - ciszę przerwał głos bruneta. - A wy w międzyczasie uciekajcie. - wilk oblizał się nieznacznie i znów uniósł kąciki warg. Chłopak schylił się ostrożnie i wziął do ręki sporawy kij, na co zwierz zakołysał ogonem.
 Serce Niemca biło szybko, jednak wiedział, co musi zrobić. Zerwał się i już miał się zamachnąć... kiedy zwierze wyskoczyło, złapało potężnymi szczękami kij i pociągnęło go razem z brunetem, który oczywiście gruchnął z impetem o ziemię i wreszcie puścił broń. Wilk natomiast podskakiwał zadowolony, po czym podbiegł do leżącego i podsunął mu patyk. Chłopak odwrócił się na plecy, popatrzył po błękitnych oczach chcąc rozproszyć zwierzę i szybkim ruchem złapał kij. A raczej tak mu się zdawało, bo to nie on był sprytniejszy. Futrzak odchylił łeb, rzucił kij jak najdalej i szturchnął bruneta zimnym, mokrym nosem, merdając przy tym ogonem niczym labrador, ale ten odepchnął pysk zdenerwowany.
 Blondyn zaśmiał się.
 -Cóż, przynajmniej cie nie zeżarł.
 -Zamknij się Odd. - odszczeknął przyjaciel, kiedy tylko zebrał się z ziemi. - To przynajmniej oznacza, że to nie XANA. Chodźcie. - oznajmił i skierował się ku szkole.
 Czterej uczniowie jednym ciągiem szli przez las w zamyśleniu. Jednak nie tylko oni.
 -Chyba mamy ogon. - odezwał się Odd.
 -Takiego ogona nie da się zgubić. - zaznaczył Niemiec. - Dlatego ja się nim zajmę. - krzyknął już w biegu. Pozostała trójka zatrzymała się zdezorientowana. Popatrzyli się po sobie i jak jeden mąż wystrzelili w pogoni za brunetem, a wilk oczywiście za nimi.
 -Jim! - krzyczał aktorsko zdyszany chłopak.
 -Stern? - zdziwił się nauczyciel.
 -Goni nas wielki, bezpański pies! - krzyknął, zanim ten zdążył cokolwiek powiedzieć. Wtem z lasu wybiegły trzy postacie. Tylko trzy. Po zwierzu ani śladu.
 -Kiedyś stałem naprzeciw stadu wilków! - pochwalił się Morales i skierował się w stronę lasu odgarniając gałęzie, jednak niczego nie znalazł. - Nic tu nie ma!
 -Uff, to dobrze... - odetchnęła Aelita. Całą grupa skierowała się do klas.

 Po skończonych zajęciach spotkali się z jeszcze jedną dziewczyną - pogadali chwilę, aż Japonka nie pożegnała się i wyszła poza teren Kadic. Reszta, która mieszkała w internacie, zmuszona była zostać, gdyż przy bramie stał "napakowany" wf-ista strzegący, aby nikt z internatu nie wydostał się na zewnątrz. Ci jednak ani myśleli uciekać - pożegnali się ze sobą na wzajem i każdy poszedł w swoją stronę. Tylko Ulrich i Odd szli razem, w końcu mieszkali w jednym pokoju.
 Brunet złapał za klamkę i już miał wchodzić.
 -CO?! - wrzasnął dopiero po chwili, musiał się zastanowić, czy to co widzi to prawda. Za środku pokoju, na stercie wszelkiej znalezionej w pokoju pościeli, niczym księżniczka na ziarnku grochu, leży wilk. Biały. Dobrze znany chłopakom. - SPADAJ! - zwierze posłuszni zeskoczyło ze sterty. - Co ty tu robisz, co?! - krzyczał dalej.
 -Oczekujesz, że ci odpowie? - skarcił go blondyn.
 -Nie. - mruknął niemal odruchowo i wciąż poganiał zwierze, które za wszelką cenę chciało zostać w pokoju. - Nie ma cię tu, już! - rzucał co chwila, jednak nie dawało to efektów.
 -Ugh, po prostu oddaj mi moją pościel. - mruknął współlokator i zamknął drzwi. Wyrwał Sternowi kołdrę z ręki, rzucił ją na łóżko i padł na nią jak trup.
 -W ogóle cię nie rusza, że mamy wilka w pokoju?!
 -Nie wrzeszcz tak, bo Jim przyjdzie, a on dopiero nami ruszy. - wymamrotał zmęczony. Oburzony brunet rzucił w niego jego poduszką, zabrał swoją pościel i uporządkował łóżko.
 Położył się na pościeli i myślał chwilę. Zebrał się w końcu, usiadł przy biurku, nabazgrał coś w zeszycie pisząc wyżej "praca domowa", po czym zamknął go i odłożył na miejsce. Westchnął głęboko i odwrócił się z krzesłem i spojrzał na wilka. Zwierze znów "przewierciło" go swoim błękitnym spojrzeniem i opuściło łeb na kołdrę łóżka bruneta ciągle uważnie mu się przyglądając. Patrzyli tak po sobie chwilę w zastanowieniu, jednak coś poruszyło białego, który natychmiast nosem otworzył szafę Odda i wśliznął się do niej ciągnąc drzwi za sobą, aż zamknęły się szczelnie.
 -Co on r...?
 -Stern, Della Robbia! Jesteście? - usłyszeli Jim'a, który właśnie wtargnął do ich pokoju.
 -Jesteśmy... - wydukał Włoch wciąż leżąc jak z diabła skóra.
 -To dobrze, uczyć mi się! - rozkazał i wyszedł trzaskając drzwiami na pożegnanie.
 -No już, wyłaź. Bo się udusisz! - zaśmiał się Niemiec, a z szafy "wypłynął" wręcz wilk odurzony odorem butów Odda, a Ulrich niemal pękł ze śmiechu.
 -Zabawne... - jęknął właściciel szafy nie biorąc tego do siebie.
 Po kilku godzinach brunet zdecydował się iść spać, tak więc wygonił futrzaka na ziemię a sam wlazł pod kołdrę i przykrył się po szyję. Leżał chwilę na plecach i w zamyśleniu wpatrywał się w sufit, ale kiedy był już dostatecznie zmęczony obrócił się na bok i przyglądał się wpatrującemu się w niego błagalnie zwierzęciu.
 -No chodź... - rzucił wreszcie ubłagany, a uradowane zwierzę wskoczyło na łóżko i położyło się tuż za nim kładąc łeb na jego ramieniu. Niemiec przejechał ręką po jego pysku kilka razu i odezwał się wreszcie. - Wiesz co, Odd?
 -Co? - mruknął niezadowolony.
 -Tak sobie myślę... Może to nie jest wilk...? - blondy podniósł się zaciekawiony sprawą.
 -Jak to?
 -No bo... Może to nie wilk. W sensie... Wilczyca? - Włoch podrapał się po głowie.
 -A czemu?
 -No patrz, nie warczy. A kiedy Aelita nazwała go... ja raczej ją, wilkiem to się uśmiechnęła.
 -O, wiem, zaprezentuję ci wspaniałą umiejętność rodu Della Robbów! - zakrzyknął. - Słuchaj. Biały? Ej biały! - wilk podniósł się. - To jak to jest? Jesteś facetem? - zapytał, co zabrzmiało dosłownie, jakby on sam był niedorozwinięty. O dziwo jednak wilk zawarczał. - Aha. A jesteś dziewczyną? - na te słowa biały ogon uderzył o leże kilkukrotnie a za pysku pojawił się uśmiech. - Ha! Widzisz? - Odd był z siebie dumny.
 -Tak, widzę, mistrzu. - zaśmiał się. Wilczyca natomiast trąciła go znów nosem, a ten w odpowiedzi pogłaskał ją po głowie. - To chociaż tyle o tobie wiemy...

******************
No, skończone. Pisałam to w telefonie, ale jest za długie i się zacina jak chcę otworzyć -.-
Tak więc trzeba było to napisać raz jeszcze :>
Na razie brzmi to trochę debilnie, ale z czasem się poprawi ^ ^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by Selly