sobota, 3 stycznia 2015

#5 Możliwe?

Ulrich
 Odkąd William zrobił aferę o Xanę, a Fire jeszcze się zanim wstawiła... ani razu jej nie widziałem. Minęła prawie doba, a zrobiło się na prawdę cicho. Z resztą, nie tylko, że nie ma wilczycy, ale cała grupa jest cichsza, chociaż raczej nie ze względu na tego pomyleńca. Tylko Yumi zastanawiała się przez chwilę, czy na pewno robimy dobrze, ale szybko wybiliśmy jej tę głupotę z głowy. William to nie jest ktoś, komu można ufać. Wystarczyło kilka minut, żeby Xana go opętał i to na szmat czasu, a to wszystko tylko dla tego, że zachciało mu się szpanować. Nie mam do niego zaufania, z resztą nie tylko ja. Denerwuje mnie tylko, że Fire mu wierzy, a przecież nic o nim nie wie.
 Usiadłem na ławce, gdzie zazwyczaj się spotykamy przed lekcjami. Odd znów miał coś do załatwienia, więc się rozeszliśmy. Czekałem teraz sam na resztę grupy. Pierwszy pojawił się Jeremie, zaraz po nim przyszła Aelita.
 -Co tak sam siedzisz? - zapytał na wejściu i położył plecak obok ławki, a sam usiadł. - Gdzie Odd?
 -Miał coś do załatwienia, nie wiem, gdzie polazł. - odpowiedziałem i przywitałem się z Aelitą, która właśnie doszła.
 Rozmawialiśmy o Lyoko i o tym, co planuje Xana, jednak z tego wszystkiego wyrwał nas dzwonek. Wstaliśmy, zarzuciliśmy plecaki na ramię i skierowaliśmy się do klasy. Odda jeszcze nie było, Yumi też nie widziałem. Ona mieszka poza internatem, a poza tym jest w innej klasie, więc mniej się martwiłem, ale nieobecność Odda była niepokojąca, jednak ten w ostatniej chwili wbiegł do sali i usiadł w ławce.
 -Gdzie byłeś? - szepnąłem, kiedy nauczycielka mówiła coś o ostatnim sprawdzianie.
 -Musiałem coś załatwić.
 -Tyle to wiem! - odszczeknąłem i usiadłem w ławce prosto. Nauczycielka podała mi sprawdzian, zawalony, ale nie taki zły, 50 punktów. No dobra, zły. Już widzę, jak ojciec mnie wyzywa, ale co tam. Nagle drzwi do sali otworzyły się. Omal oczy z orbit mi nie wypadły, kiedy zobaczyłem, kto wszedł. Cała nasza czwórka zamarła. W sali lekcyjnej ukazała się biała wilczyca. Stanęła w progu, rozejrzała się po klasie, po czym tylną nogą złapała za uchylone drzwi i trzasnęła nimi lekko, jako że za klamkę było jej trudniej złapać. Przydreptała pod moją ławkę i położyła się tam, nie wzbudzając już większych sensacji. W klasie, nie wśród naszej czwórki. Wydawała się nie przejmować niczym, po prostu położyła się i zamknęła oczy. Czyżby William ją wygonił? Właśnie! Co w końcu z Yumi? Już miałem jej zapytać, kiedy zorientowałem się, że pewnie jest na nas zła. Nie wiem tylko za co, to my powinniśmy. Nie zna go, a stawia się nim. To chyba najbardziej owiane tajemnicą stworzenie jakie dotąd spotkałem. Porozumiewa się, ale nie mówi. Potrafi czytać, myśli jak człowiek i nawet wiedziała gdzie jest właz, a w szczególności - jak użyć windy. To wszystko wzięte razem mogło wskazywać tylko na człowieka, aż trudno mi było myśląc o tym patrzeć na wilka.
 Do końca tej lekcji korciło mnie, żeby dowiedzieć się od niej parę rzeczy. Mogłoby to być trudne, w końcu nie potrafi mówić, jednak dokładnie wie co zrobić, żeby coś nam zaprezentować. Mimo, że tak bardzo chciałem końca tych zajęć, omal nie wykręciło mi żołądka, kiedy usłyszałem dzwonek. Od razu przestała mi się podobać ta myśl. Wyszliśmy na zewnątrz i znów zebraliśmy się przy ławce. Co chwila spoglądałem na Fire w nadziei, że uda mi się do niej odezwać. Zabawne, to tylko zwierzę, a potrafi się wręcz obrazić i to do tego stopnia, że boję się do niego odezwać. Ożywiła się jednak w momencie, z resztą tak jak i my na widok Yumi. Jej widocznie też podobało się, że wreszcie się pojawiła.
 -Gdzie byłaś? - zapytałem na wejściu.
 -Dzięki za przywitanie, spóźniłam się lekko, ledwo udało mi się zdążyć na pierwszą lekcje. - mówiąc to objęła kark białej i głaskała ją. Chyba tylko na nią nie była wściekła.
 -No, to mamy komplet. - odezwał się wreszcie Odd. Wilczyca spojrzała na niego bez jakiegoś większego wyrazu. Ucieszyło mnie to, przynajmniej nie chce nas pozabijać. Blondyn wyciągnął do niej rękę i zmechacił sierść na łbie. Wilczyca tylko machnęła kilka razy ogonem i wsłuchiwała się w naszą dalszą rozmowę. W końcu całe przedstawienie przerwał nam dzwonek.
 Usiedliśmy w ławkach już trochę spokojniejsi, właściwie cała ta atmosfera już zeszła. Włoski minął bez jakichś większych rewelacji, podobnie jak dwie następne, jednak pod sam koniec lekcji wilczyca podniosła się i podeszła do Jeremiego. Stuknęła nosem w telefon w jego kieszeni i spojrzała na niego znacząco. Ten popatrzył na nią podejrzliwie i natychmiast wyjął komórkę z kieszeni, ale nic tam nie było. Schował go znów do kieszeni i odetchnął z ulgą patrząc na nią lekko zdenerwowany, bo wystraszył się porządnie. Dzwonek zadzwonił, a my wyszliśmy z sali. Kiedy jednak okularnik przekroczył próg, tego telefon oświadczył alarm. Jeremie spojrzał na wilczycę całkowicie wybity z tropu, ta jednak tylko zamachała ogonem z uśmiechem i podreptała w stronę fabryki. Po drodze złapaliśmy Yumi i za chwilę byliśmy na miejscu.
 -Xana jest niesamowicie wredny. - oświadczył Odd już w lyoko.
 -No co ty. - zaśmiałem się.
 -Właśnie miałem jeść obiad, ale on zawsze musi mi przeszkodzić! - burzył się dalej.
 -Marudzenie to później. Najpierw wieża. - skarcił go Einstein i wklepał coś w klawiaturę i podał współrzędne.
 Wilczyca siedziała tuż obok niego i wodziła wzrokiem za każdym nowym oknem w monitorze. My natomiast jechaliśmy na północ do aktywowanej wieży. Wjechaliśmy wreszcie w kanion prowadzący do niej. Nagle usłyszałem krzyk Odda. Wszyscy odwróciliśmy się w jego stronę, jednak jego już nie było. Za chwilę Yumi się zdewirtualizowała. Aelita jechała ze mną i natychmiast zarządziła, żebym skręcił w szparę w kamieniu, tka więc zrobiłem. Zsiedliśmy z motoru, po czym wyjrzałem ostrożnie w kanion.
 -Co jest Jeremie? Czemu nic nie powiedziałeś? - zapytała Aelita.
 -Ale tu nic nie ma. - odpowiedział wręcz mechanicznie i zaraz zaczął szperać w kompie. - Nie ruszajcie się z miejsca, puki czegoś nie wymyślę! - krzyknął po chwili i całkowicie oddał się operowaniu klawiaturą. My za to siedzieliśmy tam jakiś czas.
 Czas dłużył się niemiłosiernie, w międzyczasie usłyszałem w fabryce Odda i Yumi zadających pytania Jeremiemu, jednak wilczyca ich uciszyła widząc, że ten nie dość, że nie wie co ma powiedzieć, to jeszcze gubi się z szyframi. Potem już tylko cisza. Minęło już z piętnaście minut, jednak Einstein niczego się nie dowiedział.
 -Mam! - wrzasnął nagle.
 -Dobra, ale nie krzycz tak, bo mi bębenki popękają... - mruknąłem.
 -Wybacz. - wklepał jeszcze parę kodów. - Ale to może być ryzykowne. Aelita, zostaniesz w szczelinie, a Ulrich wyjedzie z kanionu. Musisz tylko jechać szybko. - kolejny krzyk omal mnie nie przewrócił. - Fire, cicho bądź! - skarcił wilczycę, jednak ta wbiegła do windy i zamknęła ją. - Co...? - usłyszałem tylko.
 -Ej, Jeremie, co się dzieje? - zapytałem niepewnie.
 -Nie mam pojęcia.
 -Idę zobaczyć. - oznajmił Odd i zszedł do skanerów, gdzie, według Belpois, zjechała winda. - Ej, Einstein... - usłyszeliśmy głos po chwili. - Ona stoi w skanerze...
 -Co?! - wybuchnął wręcz. - Chyba że... - nastąpiła chwila ciszy, którą przeszywał jedynie dźwięk klawiszy. - Wie co robi, nie wiem jak wy, ale ja uważam, że można spróbować. - wszyscy zamarliśmy, ale za chwilę jednak usłyszeliśmy komendy wirtualizacji.
 Wyjrzałem na wejście do kanionu wręcz wystraszony, jednak za chwilę pojawiła się tam niewielka, biała plama.
 -Jest! - krzyknąłem i wpatrywałam się w nią. jednak ta skręciła tuż przed wejściem i zniknęła za górą. Z początku wydawało mi się to dziwne, jednak stwierdziłem, że jej można ufać.
 -No tak! - Jeremiego olśniło. - Zwierzę ma większe szanse za wykrycie czegoś, co niewidzialne. - oznajmił. - Oddowi mogłoby się udać, ale wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, co się święci, nic dziwnego, że nikt się nie zorientował.
 Schowałem się z powrotem w szczelinę, kiedy tylko usłyszałem warki wilczycy. Nagle, tuż przede mną runęła tarantula, przygnieciona ciężarem białego cielska.
 -Cóż, ty jedna nic się nie zmieniłaś. - zaśmiała się Aelita. W sumie racja, wyglądała normalnie, ta sama Fire, jaką znaliśmy do tej pory. Wsiedliśmy na motor i dojechaliśmy wreszcie do wieży. Tam jednak czekały na nas jeszcze kraby. Na nasz widok zaczęły strzelać laserami, Aelita włączyła skrzydła i przeleciała nad nimi, przy okazji likwidując jednego, nam zostały dwa. Sam też zeskoczyłem z motoru i szybko pozbyłem się jednego z bliźniaków. Obejrzałem się w stronę trzeciego, wokół którego biegała uradowana wilczyca, a sam krab obracał się nie dorównując szybkości wilkowi i strzelał nie trafiając ani razu. Kiedy wreszcie ją to znudziło, skoczyła na niego, a jej ciało spowiły płomienie, które momentalnie zniszczyły potwora. Fire Odskoczyła kawałem i przydreptała do mnie z uśmiechem.
 -Trafne imię. - zauważyłem. Za chwilę Aelita wyszła z wieży, a Jeremie nas sprowadził.

 -Ładne przedstawienie. - podsumowała Yumi, do której biała zaraz podbiegła. 
 -Czyli dało się zwirtualizować zwierzę! - wszyscy zrozumieliśmy, do czego zmierzał oburzony Odd.
 -Ale nie każde się do tego nadaje. - zaśmiałem się, a ten spojrzał na mnie zrezygnowany z dalszego drążenia tematu.
 -No to, o jedną głowę więcej. - odezwała się Stones.
 -Wilczą. - dodała Yumi.

3 komentarze:

  1. Wspaniały rozdział! Fire w Lyoko, tym to mnie zdziwiłaś. I dlaczego odeszła od Williama? Czekam na nexta z niecierpliwością!
    Pozdrawiam
    Agnieszka Katarzyna

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly