Chryste Panie, co to za szaleństwo, jestem popularna xDD
No dobra, do rzeczy ^^
1. Dlaczego zacząłeś/łaś pisać bloga. Co lub kto cię cię do tego pchnęło?
A tak jak sobie coś oglądam, anime czy cokolwiek innego, to mam zwyczaj "dodawania" sobie do wydarzeń obecności Fire i ostatecznie nie mogłam się powstrzymać, żeby to gdzieś spisać ^^ Zaczęłam nawet komiks, ale nigdzie go nie wrzucałam, bo to tylko eksperyment, potem zaczęłam jeszcze drugi, ale to po założeniu bloga (chyba nawet tego samego dnia albo następnego...)
2. Czy chciałbyś/łabyś zmienić coś w swoim blogu? Jak tak to co?
NAGŁOWEK X.X Jest straszny... nie cierpię go, a za diabła nie chce mi się zrobić nowego... chlip...
3. Czy masz takie momenty, że chcesz te całe pisanie wyrzucić w diabły?
Niee, raczej nie. Czasem mi się po porostu nie chce, ale to jeszcze nie ten etap, za młody blog xDD
4. Gdy wyjrzysz przez okno swojego (choć nie musi być swojego bo w końcu możesz mieć podobnie jak ja w swoim starym domu i mieć wgląd na ścianę sąsiedniego budynku) pokoju co widzisz?
Yyy... dom sąsiadów... moje podwórko... starą pracę mojej mamy... i wielki orzech ^^
5. Jak byś siebie opisał/ła?
Szalona ale nieśmiała, otwiera się tylko na najbliższych, całkowicie najbliższych znajomych, z wielkim poczuciem moralności, winy, sprawiedliwości. Wymagająca wobec siebie, czasem aż za bardzo.
6. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Rysować, wymyślać fanfiki, opowiadania, i... chyba pakować się w kłopoty, potrafię sobie tak grafik zawalić że spać się kładę o 1 (np teraz xDD) ^^"
7. Masz rodzeństwo? Jak tak to jakie? I jak ci się z nim układa?
Mam czworo starszego rodzeństwa:
-Agnieszka - rzadziej się z nią widuję, ogółem dobrze,
-Ewa - nie żyje, raczej dobrze
-Leszek - wręcz bosko
-Ula - miszka w Anglii, a tak to to... raczej słabo... mimo dobrych chęci...
8. Które kolory lubisz najbardziej?
Chybaaa... turkusowy i taki... jasno fioletowy, nie przypomnę sobie teraz jak się na taki kolor mówi ^^"
9. Jesteś przesądny/na?
Wychodzę z założenia, że nie warto igrać z losem bo się to źle skończy, tak więc takie rzeczy jak np. bloody merry omijam szerokim łukiem, ale nie przeszkadza mi czarny kot czy piątek trzynastego.
10. Gdybyś miał/ła mi doradzić po jaką książkę/film/serial/komiks (czy co ci przychodzi do głowy), sięgnąć, co byś doradził/ła?11. Co uważasz za najcenniejsze w życiu (oczywiście może być kilka przykładów)?
Hmmmm! Na pewno mangę, a że nie dawno doszłam do wniosku, że duża część otaku zaczyna od Death Note'a to chyba to bym poleciła ^^
To by było na tyle... nie mam kogo nominować... Ale jak dostanę kolejną nominację to się pokuszę o nominowanie blogów Psycho Pass, a chciałam się na razie trzymać CL ^^
wtorek, 24 lutego 2015
sobota, 21 lutego 2015
#11 Rozłam
Taka malutka uwaga, biała ma cięty język, a co za tym często idzie - zdarza jej się przekląć. To tyle :>
----
Aelita
Minęło kilka tygodni. Misje w Korze stały się już codziennością, wszyscy przyzwyczailiśmy się do tego, że Fire mówi. Co prawda, szkoła nie miała o tym pojęcia, doskonale to ukrywała, ale pewnie chce i to pokazać, tylko w odpowiednim momencie.
Zebraliśmy się wszyscy przed wejściem do fabryki.
-To co, gotowi? - odezwał się Jeremie.
-Oczywiście! - zakrzyknął Odd i już wpakował się do przejścia. Nagle zadzwonił jakiś telefon.
-Idźcie, dogonię was. - zarządził Ulrich i odebrał komórkę. My za to udaliśmy się do fabryki. Wychodząc na most tym razem mi zadzwonił telefon.
-Tak? - powiedziałam do telefonu.
-Wybaczcie, nie przyjdę, rodzice. - oznajmił i rozłączył się.
-U-Ulrich! - chciałam go zatrzymać. Niestety, za późno.
-Co jest? Spektrum? - Odd natychmiast się zainteresował. Cała grupa była w napięciu.
-Nie, Ulrich nie przyjdzie, jego rodzice przyjechali. - wszyscy zmienili wyraz twarzy, każdy z nich się zasmucił. Fire jednak wyglądała, jakby obawiała się tego jeszcze bardziej niż spektra.
-Chyba nic mu nie będzie. - cisza została wreszcie przerwana przez Williama.
-Tak, masz rację. a my mamy misję. - dokończył Jeremie. Wszyscy się trochę ożywiliśmy. Ruszyliśmy w stronę fabryki.
-Zaczekam na niego w szkole, idźcie. - oznajmiła wilczyca i wbiegła do kanałów. Wzruszyliśmy ramionami i kontynuowaliśmy
Fire
Holender, to się może źle skończyć! Jeszcze ich tu brakowało... już to widzę, skończy na stryczku, skubaniec. Trzeba go znaleźć. byle szybko. cholera!
Samochód nie miałby ze mną szans. kilkadziesiąt sekund później park stał przede mną otworem, jednak nie czas na podziwianie go. Wystarczyło kilkanaście sekund, aby znaleźć się na dziedzińcu. Była niedziela, tak więc nie było problemu z lekcjami, a co za tym idzie "ruch" był ograniczony. Zaraz znalazłam się przed gabinetem dyrektora, zdyszana jak głupia, ale wystraszona jeszcze bardziej. Przystawiłam ucho do drzwi. Są. Choler-!
-Dzięk... Co?! - z pomieszczenia wyszedł ojciec bruneta, niemal mnie nie taranując drzwiami.
-Czekaj. - przepchnął się Stern. - Po coś tu przyszła?! - wściekał się i szeptał jednocześnie. Spojrzałam na niego jak na idiotę i chyba zrozumiał, że raczej mu nie odpowiem. - Dobra, chodź. - dyrektor wyjaśnił mnie jako "szkolne zwierzątko". Pff, chyba jednak za duża jestem jak na klasowego króliczka, ale jak się nie będą czepiać to mogę być i słoniem, wszystko jedno.
Ulrich zmierzał w stronę swojego pokoju, a wraz z każdym krokiem ciśnienie podnosiło mi się o jeden, za to w żołądku nie miałam motyli, on mi tam dyskotekę chyba robił, myślałam że zemdleję po drodze. A jakby tego było mało to to paszczury się za nami wlokły jak hieny, więc nie mogłam się odezwać. Zaszliśmy wreszcie do pokoju, a tam nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa. No to jest mój koniec. Stern, powiedz reszcie żeby n ie dotykali moich lumpów.To tyle jeśli chodzi o "wiadomość z ostatniej chwili", a teraz jeśli pozwolicie, zobaczymy się w piekle.
-Masz 15 minut. - stwierdził "pan", o ile można go tak nazwać, Stern. Drzwi zatrzasnęły się. Po jednej stronie my, po drugiej starzy.
-Dobra, wyjaśnij mi co się dzieje, do puki jestem w stanie normalnie funkcjonować, bo za chwilę mój układ nerwowy pójdzie się j... no, wiesz o co chodzi.
-Rodzice zgarniają mnie na tydzień. - oznajmił wreszcie.
-Zajebiście. - skomentowałam. - Zanim wyjedziesz, możesz mi naszykować nagrobek, jeśli nie zdążę przed zgonem się uspokoić. Po co cię zabierają?
-Właśnie nie wiem, cholera. - denerwował się, starając się skupić pakowaniu.
-Zadzwoń.
-Ach, no właśnie! Widzisz co się ze mną dzieje?!
-Z kim ty tam rozmawiasz? - usłyszeliśmy zza drzwi.
-Ugh, jak na złość... - wymruczał. - Muszę zadzwonić! - odkrzyknął i złapał za telefon.
-Jeremie? Jest sprawa, poważna. Rodzice mnie zabierają gdzieś na tydzień, nie będzie mnie ani w szkole ani w internacie. Ich się czepiaj nie mnie, myślisz że mi się to uśmiecha!
-Daj no mi go. - mruknęłam, a ten przystawił komórkę do mojego ucha. - Słuchaj, nie będę wam szczególnie potrzebna, więc może zabiorę się z nim. No przecież jak polecę za autem to się nie skapną! No Jezu, przecież go za to nie zabiją! W końcu jestem "tylko psem". - podkreśliłam ostatnie ironicznie. - No, też tak myślę. Jakbyś mnie potrzebował, to dzwoń do Sterna. bo tak mi się podoba, ciągłe "Ulrich" jest nudne, poza tym ma pojechane imię, a zajebiste nazwisko. Gwiazdor od siedmiu boleści, dobra, na razie.
-Nareszcie. Mam wrażenie że zapomniałaś, że ja to wszystko słyszę.
-Wręcz przeciwnie kolego, wręcz przeciwnie. - brunet podniósł jedną brew, jednak zaraz się "odciął" i zabrał za pakowanie.
-Nie wiem tylko, po co chcesz iść ze mną.
-A tego to się dowiesz jak przyjdzie co do czego. A teraz pakuj manatki, cholero, idziemy się przejechać! - położyłam się czekając. Po kilkunastu minutach był gotowy.
-Już. - oznajmił rodzicom. Wyszliśmy z budynku. Oni wyszli bramą główną, a ja wbiegłam w park, następnie przeskakując płot. Goniłam za samochodem całkowicie na widoku, jednak z jakiegoś powodu nikomu nie widziało się dzwonić po policję. Zasuwaliśmy tak do wieczora, aż w końcu nie padłam na miejscu.
----
Wybaczcie za spóźnienie, ale już jestem. Tak jakoś mi umknęło w tym zgiełku napisanie notki. Mam nadzieję że się podoba, chociaż ja sama nie do końca wiem, po co go zgarnęli ^^"
Jeeej, samo opo ma 816 słóóóów... nie mam zielonego pojęcia czy to duuużoooo... jeeeej... xD
----
Aelita
Minęło kilka tygodni. Misje w Korze stały się już codziennością, wszyscy przyzwyczailiśmy się do tego, że Fire mówi. Co prawda, szkoła nie miała o tym pojęcia, doskonale to ukrywała, ale pewnie chce i to pokazać, tylko w odpowiednim momencie.
Zebraliśmy się wszyscy przed wejściem do fabryki.
-To co, gotowi? - odezwał się Jeremie.
-Oczywiście! - zakrzyknął Odd i już wpakował się do przejścia. Nagle zadzwonił jakiś telefon.
-Idźcie, dogonię was. - zarządził Ulrich i odebrał komórkę. My za to udaliśmy się do fabryki. Wychodząc na most tym razem mi zadzwonił telefon.
-Tak? - powiedziałam do telefonu.
-Wybaczcie, nie przyjdę, rodzice. - oznajmił i rozłączył się.
-U-Ulrich! - chciałam go zatrzymać. Niestety, za późno.
-Co jest? Spektrum? - Odd natychmiast się zainteresował. Cała grupa była w napięciu.
-Nie, Ulrich nie przyjdzie, jego rodzice przyjechali. - wszyscy zmienili wyraz twarzy, każdy z nich się zasmucił. Fire jednak wyglądała, jakby obawiała się tego jeszcze bardziej niż spektra.
-Chyba nic mu nie będzie. - cisza została wreszcie przerwana przez Williama.
-Tak, masz rację. a my mamy misję. - dokończył Jeremie. Wszyscy się trochę ożywiliśmy. Ruszyliśmy w stronę fabryki.
-Zaczekam na niego w szkole, idźcie. - oznajmiła wilczyca i wbiegła do kanałów. Wzruszyliśmy ramionami i kontynuowaliśmy
Fire
Holender, to się może źle skończyć! Jeszcze ich tu brakowało... już to widzę, skończy na stryczku, skubaniec. Trzeba go znaleźć. byle szybko. cholera!
Samochód nie miałby ze mną szans. kilkadziesiąt sekund później park stał przede mną otworem, jednak nie czas na podziwianie go. Wystarczyło kilkanaście sekund, aby znaleźć się na dziedzińcu. Była niedziela, tak więc nie było problemu z lekcjami, a co za tym idzie "ruch" był ograniczony. Zaraz znalazłam się przed gabinetem dyrektora, zdyszana jak głupia, ale wystraszona jeszcze bardziej. Przystawiłam ucho do drzwi. Są. Choler-!
-Dzięk... Co?! - z pomieszczenia wyszedł ojciec bruneta, niemal mnie nie taranując drzwiami.
-Czekaj. - przepchnął się Stern. - Po coś tu przyszła?! - wściekał się i szeptał jednocześnie. Spojrzałam na niego jak na idiotę i chyba zrozumiał, że raczej mu nie odpowiem. - Dobra, chodź. - dyrektor wyjaśnił mnie jako "szkolne zwierzątko". Pff, chyba jednak za duża jestem jak na klasowego króliczka, ale jak się nie będą czepiać to mogę być i słoniem, wszystko jedno.
Ulrich zmierzał w stronę swojego pokoju, a wraz z każdym krokiem ciśnienie podnosiło mi się o jeden, za to w żołądku nie miałam motyli, on mi tam dyskotekę chyba robił, myślałam że zemdleję po drodze. A jakby tego było mało to to paszczury się za nami wlokły jak hieny, więc nie mogłam się odezwać. Zaszliśmy wreszcie do pokoju, a tam nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa. No to jest mój koniec. Stern, powiedz reszcie żeby n ie dotykali moich lumpów.To tyle jeśli chodzi o "wiadomość z ostatniej chwili", a teraz jeśli pozwolicie, zobaczymy się w piekle.
-Masz 15 minut. - stwierdził "pan", o ile można go tak nazwać, Stern. Drzwi zatrzasnęły się. Po jednej stronie my, po drugiej starzy.
-Dobra, wyjaśnij mi co się dzieje, do puki jestem w stanie normalnie funkcjonować, bo za chwilę mój układ nerwowy pójdzie się j... no, wiesz o co chodzi.
-Rodzice zgarniają mnie na tydzień. - oznajmił wreszcie.
-Zajebiście. - skomentowałam. - Zanim wyjedziesz, możesz mi naszykować nagrobek, jeśli nie zdążę przed zgonem się uspokoić. Po co cię zabierają?
-Właśnie nie wiem, cholera. - denerwował się, starając się skupić pakowaniu.
-Zadzwoń.
-Ach, no właśnie! Widzisz co się ze mną dzieje?!
-Z kim ty tam rozmawiasz? - usłyszeliśmy zza drzwi.
-Ugh, jak na złość... - wymruczał. - Muszę zadzwonić! - odkrzyknął i złapał za telefon.
-Jeremie? Jest sprawa, poważna. Rodzice mnie zabierają gdzieś na tydzień, nie będzie mnie ani w szkole ani w internacie. Ich się czepiaj nie mnie, myślisz że mi się to uśmiecha!
-Daj no mi go. - mruknęłam, a ten przystawił komórkę do mojego ucha. - Słuchaj, nie będę wam szczególnie potrzebna, więc może zabiorę się z nim. No przecież jak polecę za autem to się nie skapną! No Jezu, przecież go za to nie zabiją! W końcu jestem "tylko psem". - podkreśliłam ostatnie ironicznie. - No, też tak myślę. Jakbyś mnie potrzebował, to dzwoń do Sterna. bo tak mi się podoba, ciągłe "Ulrich" jest nudne, poza tym ma pojechane imię, a zajebiste nazwisko. Gwiazdor od siedmiu boleści, dobra, na razie.
-Nareszcie. Mam wrażenie że zapomniałaś, że ja to wszystko słyszę.
-Wręcz przeciwnie kolego, wręcz przeciwnie. - brunet podniósł jedną brew, jednak zaraz się "odciął" i zabrał za pakowanie.
-Nie wiem tylko, po co chcesz iść ze mną.
-A tego to się dowiesz jak przyjdzie co do czego. A teraz pakuj manatki, cholero, idziemy się przejechać! - położyłam się czekając. Po kilkunastu minutach był gotowy.
-Już. - oznajmił rodzicom. Wyszliśmy z budynku. Oni wyszli bramą główną, a ja wbiegłam w park, następnie przeskakując płot. Goniłam za samochodem całkowicie na widoku, jednak z jakiegoś powodu nikomu nie widziało się dzwonić po policję. Zasuwaliśmy tak do wieczora, aż w końcu nie padłam na miejscu.
----
Wybaczcie za spóźnienie, ale już jestem. Tak jakoś mi umknęło w tym zgiełku napisanie notki. Mam nadzieję że się podoba, chociaż ja sama nie do końca wiem, po co go zgarnęli ^^"
Jeeej, samo opo ma 816 słóóóów... nie mam zielonego pojęcia czy to duuużoooo... jeeeej... xD
środa, 4 lutego 2015
#10 Wyjaśnienia
Nastąpiła chwilowa cisza. Nie chwilowa, trwała przynajmniej kilka minut.
-Co...? - rozbrzmiał ledwie słyszalny głos przygniecionego chłopaka.
-To co słyszałeś, geniuszu. - odparła wilczyca bez namysłu, chowając zęby. Zeszła z bruneta i usiadła obok. Na kilkanaście sekund znów zrobiło się cicho.
-Jak to...? - wydukał Della Robbia.
-Nie wiesz jak to działa? Słyszałeś o czymś takim jak struny głosowe?
-Nigdy od wilka. - jąkał się.
-To ci niespodzianka. - mruknęła biała i odwróciła się znów w stronę Ulricha. - Wstawaj, bo wyglądasz jak... no dobra, daruję ci tego. - stwierdziła.
-Czekaj, czekaj, czekaj! Ty mówisz?! - oburzyła się Yumi.
-Co w tym dziwnego? - zaśmiała się Fire.
-No nie wiem, do tej pory logiczne myślenie podpowiadało, że wilki nie potrafią mówić! - stanął po jej stronie Jeremie.
-Ja z logiką nie mam wiele wspólnego.
-Zdążyliśmy zauważyć. - odezwała się Aelita.
-Nie opalaj się tyle, to źle robi na zdrowie. - zwróciła się znów do Sterna, który wreszcie, choć powolnie, podniósł się z ziemi. - Spróbuj jeszcze raz ją wyzwać to skończysz w szpitalu, jak nie w kostnicy.
-Mm... - przytaknął tylko, kiedy wreszcie zadzwonił dzwonek.
William
Przez całą godzinę lekcyjną myślałem nad akcją z Fire. Leżała teraz pod ławką Yumi. Spoglądałem na nią co chwila, a ona zapewne doskonale o tym wiedziała. Miała to po prostu w głębokim poszanowaniu i spała, a przynajmniej tak to wyglądało. Gadający wilk. Z jednej strony to nienormalne, a z drugie wiele wyjaśnia. Zwykły wilk nie wiedziałby tyle co ona, nie śmiałby się i zachowywał się tak. Jeszcze ten jej cięty język. Mam wrażenie, że może być zabawnie. Wszyscy chyba zapomnieliśmy o tym, co w sumie wywołało taki wybuch u niej, raczej zastanawialiśmy się nad samym tym faktem.
Wreszcie zadzwonił dzwonek. Białą przeciągnęła się, a kiedy Yumi ją tyrpnęła, wyszła spod ławki i podreptała do wyjścia. Dogoniłem ją i w trójkę poszliśmy do fabryki, gdzie zdążyliśmy się umówić, zanim się rozeszliśmy. Oni byli już na miejscu, jako że mieli salę bliżej parku.
-Nareszcie. - przywitał nas Ulrich.
-Oho. Będą mnie przesłuchiwać. Gdzie lampa? - rzuciła wilczyca na wejściu. Usiedliśmy naprzeciw Fire i czekaliśmy na odpowiedzi.
-No dobra, od kiedy potrafisz mówić? - zaczął Jeremie.
-Od urodzenia. No, z wyjątkiem pierwszych tygodni.
-I kiedy zamierzałaś O tym poinformować?
-Jak mi się spodoba, czyli na przykład wtedy.
-A czemu nic nie powiedziałaś na początku? - przejąłem pałeczkę.
-Bo to zabawne. Uwielbiam jak się ludzie o takich rzeczach dowiadują. Ich miny są bezcenne. - śmiała się. -Na przykład wasze. Dobra, walcie dalej.
-Chamska jesteś. - stwierdził Odd.
-Powiedz mi coś czego nie wiem. - na te słowa zachichotałem cicho. Atmosfera pooli zaczynała się rozluźniać.
-Masz jeszcze jakieś sekrety? - zapytał Ulrich.
-Całe mnóstwo. - odparła bez wahania z jakiś podejrzanie dziwnym akcentem.
-Bądź łaskawa i nas uprzedź. Najlepiej teraz. - odezwała się Yumi.
-... - nastąpiła chwilowa cisza. - Niee, chyba nie.
-... - nastąpiła chwilowa cisza. - Niee, chyba nie.
-A jest to chociaż gorsze od gadającego wilka? - powiedział Odd.
-Hmmm... Chyba tak. - zaśmiała się.
-Tylko mam nadzieję, że ta szkoła to przetrwa. - odezwała się Aelita. - I nie tylko szkoła. - naszą rozmowę przerwał sygnał komputera.
-Wieża. - krótkie słowo wpędziło nas do skanerów. Chwilę później byliśmy już z pikseli. Fire upierała się, że chce iść z nami, tak więc zabraliśmy i ją. Trudno było opisać to, co tam robiła.
-Chodź ziemniaczek, chodź do pieca! - krzyczała na widok karaluchów, które chwilę później wybuchały, co skutkowało śmiechem u wilczycy. - Kaśka! Do nogi! - darła się na tarantule. Nawet minuty nie zajęło oczyszczanie drogi. Zdawała się być w swoim żywiole, nawet ja jej nie dorównywałem. Kilka sekund później było już bezpiecznie.
-Opanuj się trochę, co? - uśmiechnąłem się.
-Nigdy. - zaśmiała się.
-Dobra, zabieraj nas. - zwróciłam się do Jeremiego, a dziewczyny w tym momencie znalazły się w skanerach, zaraz potem my. Już na górze Fire otarła się o mnie, jak to robiła zazwyczaj, a ja, trochę niepewnie położyłam rękę na jej karku, który, swoją drogą znajdywał się ponad moim pasem i to całkiem sporo.
-To co? Pora wrócić do nudnego szkolnego życia? - Odezwał się pierwszy Jeremie.
-No nie wiem, czy ono takie nudne. - poklepałem wilczycę znacząco.
Liebster Award!
Mam nominację! Nie spodziewałam się tego tak szybko x3 W sumie to o samym istnieniu czegoś takiego dowiedziałam się dopiero kiedy zaczęłam czytać blogi o CL, a miałam z blogami do czynienia już kilka lat temu. Coś mnie w żuciu widocznie ominęło xD Wracając do tematu, odpowiadam na pytania Agi z http://dunbarka10.blogspot.com ^^
2. Ulubiony film\filmy?
3. Masz jakichś wrogów?
4. Na jakie witryny społecznościowe zaglądasz codziennie?
5. Ulubiona pisarka\bloggerka?
7. Znienawidzony przedmiot (szkolny)?
8. Średnia na półrocze?
9. Ulubiony dzień tygodnia?
10. Dlaczego piszesz bloga?
11. Lasy vs. łąki?
No dobra, jeszcze jedna nominacja, od Lavonii :> witajwlyoko.blogspot.com
1. Największe hobby?
Rysowanie ^^
2. Ulubione dzikie zwierzę?
Wilk, rzecz jasna x3
3. Co sądzisz o produktach typu "Zniszcz ten dziennik"?
A szczerze powiedziawszy to nie wiem o tym praktycznie nic, tak więc tu się nie wypowiem.
4. Jak reagujesz na creepypasty i straszne historie? Lubisz je słuchać?
Słucham, słucham x3 Niestety mało, bo mam słabe nerwy ;w; "Dom bez końca" *.*
5. Najgorsza postać i odcinek Kodu Lyoko i dlaczego?
LAURA. Laura, nienawidzę. Nie nazwałabym jej najgorszą, raczej tą, kórej najbardziej nie lubię, ale Laura. Jest wredna, wścibska, wtrynia nos w nie swoje sprawy i obraża grupę. Chamska - jednym słowem. Odcinek...? Nie mam pojęcia. Ale pewnie byłby z pierwszej serii (dzieląc na pięć).
6. Wolisz życie z dala od ludzi, na łonie natury, czy spędzone w wielkim mieście?
Na pewno to pierwsze, nie lubię ludzi, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, ale z drugiej strony w mieście są rzeczy, które są mi potrzebne choćby do "spełniania" mojego hobby.
7. Odróżniasz Pepsi od Coca Coli?
Jakoś nie specjalnie.
8. Ulubiona książka (max. 3) i dlaczego?
Drżenie (trzy tomy, moja tematyka)
9. Plusy i minusy szkoły? (szczerze!)
Można spotkać mnóstwo świetnych ludzi, czasem to czego się uczy jest przydatne, socjalizacja i te sprawy. A minusy? 90% tego co nam dyktują nie ma najmniejszego prawa bytu w naszych łebkach, wywiera presję, zabiera czas, w którym jak tylko by się chciało, można zrobić na prawdę coś pożytecznego i ciekawego, jest nudna, czasem prowadzi do "niechcianych" zmian charakteru i innych nieciekawych rzeczy. Człowiek staje się jak kropla w morzu, ten jak miliony innych, bo musi się dostosować do rówieśników, inaczej go oleją. Firusiowe psychologiczne wywody xD
10. Gdybyś miał/miała określić swój charakter jednym słowem, jaki byłby to wyraz?
Szalona xD
11. Plusy i minusy prowadzenia bloga.
Można wyćwiczyć ortografię (jestem doskonałym przykładem), dodaje pewności i wartości siebie kiedy chwalony, kreatywności, można poznać świetne osoby, pozwala "wyżyć się" na "cyfrowej kartce", kształtuje charakter. A minusy... często zdarzają się bezsensowne hejty, po jakimś czasie przeradza się to w rutynę i dochodzi do martwego punktu, przez cho np. ja często się rozleniwiam ^^"
Nominacja. Będzie ciężko.
1. http://code-yumi.blogspot.com
2. http://kodlyoko-walkazxana.blog.pl
3. http://pani-ishiyama.blogspot.com
I to jest mój koniec ;-;
10. Często oglądasz telewizję?
11. Rysujesz?
Wszystko =.= Ciężko było xD
1. Jakie masz pasje?
Cóż, jestem furry, więc moją pasją są wilki, co chyba stało się dość widoczne poprzez ten blog. Oprócz tego Japonia x3
2. Ulubiony film\filmy?
Ciężko odpowiedzieć... Chociaż w sumie - Ookami kodomo Ame to Yuki (wilcze Dzieci, ale to animowane, nic innego nie wymyślę xp)
3. Masz jakichś wrogów?
Chyba tylko osoby, których z wzajemnością nienawidzę :D I z reala i z blogów.
4. Na jakie witryny społecznościowe zaglądasz codziennie?
Deviantart, facebook
5. Ulubiona pisarka\bloggerka?
Myślę że Brie. Tu też nic innego nie wymyślę xD
6. Która to Twoja nominacja na tym blogu?
Pierwsza *v*
7. Znienawidzony przedmiot (szkolny)?
Jakiegoś konkretnego nie mam, ale biorąc pod uwagę moją szkołę i nauczycieli to będzie to WF i Angielski ;-;
8. Średnia na półrocze?
Nie mam zielonego pojęcia, ale między 4 a 5 x3
9. Ulubiony dzień tygodnia?
Sobota
10. Dlaczego piszesz bloga?
Musiałam wylać z siebie zamiłowanie do swojej postaci i Kodu, które z jakiegoś powodu kocham łączyć w jedną, spójną całość x3
11. Lasy vs. łąki?
Lasy.
No dobra, jeszcze jedna nominacja, od Lavonii :> witajwlyoko.blogspot.com
1. Największe hobby?
Rysowanie ^^
2. Ulubione dzikie zwierzę?
Wilk, rzecz jasna x3
3. Co sądzisz o produktach typu "Zniszcz ten dziennik"?
A szczerze powiedziawszy to nie wiem o tym praktycznie nic, tak więc tu się nie wypowiem.
4. Jak reagujesz na creepypasty i straszne historie? Lubisz je słuchać?
Słucham, słucham x3 Niestety mało, bo mam słabe nerwy ;w; "Dom bez końca" *.*
5. Najgorsza postać i odcinek Kodu Lyoko i dlaczego?
LAURA. Laura, nienawidzę. Nie nazwałabym jej najgorszą, raczej tą, kórej najbardziej nie lubię, ale Laura. Jest wredna, wścibska, wtrynia nos w nie swoje sprawy i obraża grupę. Chamska - jednym słowem. Odcinek...? Nie mam pojęcia. Ale pewnie byłby z pierwszej serii (dzieląc na pięć).
6. Wolisz życie z dala od ludzi, na łonie natury, czy spędzone w wielkim mieście?
Na pewno to pierwsze, nie lubię ludzi, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, ale z drugiej strony w mieście są rzeczy, które są mi potrzebne choćby do "spełniania" mojego hobby.
7. Odróżniasz Pepsi od Coca Coli?
Jakoś nie specjalnie.
8. Ulubiona książka (max. 3) i dlaczego?
Drżenie (trzy tomy, moja tematyka)
9. Plusy i minusy szkoły? (szczerze!)
Można spotkać mnóstwo świetnych ludzi, czasem to czego się uczy jest przydatne, socjalizacja i te sprawy. A minusy? 90% tego co nam dyktują nie ma najmniejszego prawa bytu w naszych łebkach, wywiera presję, zabiera czas, w którym jak tylko by się chciało, można zrobić na prawdę coś pożytecznego i ciekawego, jest nudna, czasem prowadzi do "niechcianych" zmian charakteru i innych nieciekawych rzeczy. Człowiek staje się jak kropla w morzu, ten jak miliony innych, bo musi się dostosować do rówieśników, inaczej go oleją. Firusiowe psychologiczne wywody xD
10. Gdybyś miał/miała określić swój charakter jednym słowem, jaki byłby to wyraz?
Szalona xD
11. Plusy i minusy prowadzenia bloga.
Można wyćwiczyć ortografię (jestem doskonałym przykładem), dodaje pewności i wartości siebie kiedy chwalony, kreatywności, można poznać świetne osoby, pozwala "wyżyć się" na "cyfrowej kartce", kształtuje charakter. A minusy... często zdarzają się bezsensowne hejty, po jakimś czasie przeradza się to w rutynę i dochodzi do martwego punktu, przez cho np. ja często się rozleniwiam ^^"
1. http://code-yumi.blogspot.com
2. http://kodlyoko-walkazxana.blog.pl
3. http://pani-ishiyama.blogspot.com
I to jest mój koniec ;-;
Może idąc za przykładem też napiszę swoje pytania tutaj ^^
1. Czego jesteś fanem poza CL?
2. Lato czy zima?
3. Od jakiego czasu piszesz blogi? Ogólnie.
4. Ulubione zwierzę?
5. Jak spędzasz wolny czas?
6. Jakiej muzyki słuchasz?
7. Znasz w realu osobę, która również interesuje się CL?
8. Który to twój blog?
9. Piszesz jeszcze jakieś opowiadania?10. Często oglądasz telewizję?
11. Rysujesz?
Wszystko =.= Ciężko było xD
niedziela, 25 stycznia 2015
#9 Rewolucja
Aelita
Dużo zmieniło się w grupie. Chodźby to, że w ostatnim czase powiększyła się ona o trzy osoby, choć nie do końca. William był z nami już wcześniej, po prostu dostał drugą szansę. Fire... jest zwierzęciem, ciężko ją zaliczyć, a Laura... do niej nie mam słów, na całe szczęście ma ograniczone możliwości, choć już zdążyła zmienić program powrotu do przeszłości i przy okazji zdenerwować każdego z nas, więc jej też zaliczyć nie można. Tak więc zmieniło się dużo, jednak nie do końca.
Tymczasem po lekcjach wszyscy rozeszliśmy się po pokojach, Jeremie jak zwykle pracował nad programami do Lyoko. Ja miałam przyść mu pomóc, kiedy tylko skończę z pracą domową. Kiedy już postanowiłam zamknąć zeszyty uporządkowałam je, po czym wyszłam. Kilkanaście minut później usłyszałam "cześć" wypowiedziasne przez znajomy głos. Przywitałam się, zorientowałam się w sytuacji i rozłożyłam laptop.
-Strasznie to monotonne. - szepnęłam do siebie.
-Hm?
-Nie nic, po prostu uważam, że to się robi nudne. - westchnęłam. - Xana atakuje, niszczy nam coś, my dezaktywujemy wieżę, a na koniec pracujemy nad programami, które nam odebrał. I tak w kółko.
-I tak musimy to robić.
-Wiem, po prostu głośno myślę. - drzwi windy otworzyły się, a my mimowolnie spojrzeliśmy w ich kierunku. - O, to ty. - biała wilczyca powolnie weszła do pomieszczenia i usiadła obok mnie. Objęłam ją jednym ramieniem i głaskałam po szyi. - Co tu robisz? - zapytałam nie czekając na odpowiedź. Ta trąciła mnie nosem i zapatrzyła się w ekran laptopa.
-No nie, własnoręcznie go rozerwę. Atak! Zawołaj ich.
-Robi się. - Xana nigdy nie daje nam spokoju. Kółko o którym mówiłam kilka minut temu właśnie rozpoczyna swój obieg. Biała podniosła się nagle, stanęła przede mną i machnęła kilka razy ogonem wyczekująco. Popatrzyłam na nią pytająco, a ta wbiegła do windy, zatrzymała się i znów rzuciła mi to samo spojrzenie.
-Jeremie, zwirtualizuj nas. Reszta dołączy później. - oznajmiłam będąc już w windzie.
-Co...? Aelita, czekaj! - krzyknął, ale drzwi już się zamknęły. Kiedy tylko zjechałyśmy do skanerów ten znów się odezwał. - No dobra, uważajcie.
-Niech Xana uważa - zaśmiałam się i weszłam do skanera uprzedzając wilczycę.
Jedna, krótka formułka wirtualizacji i już znalazłyśmy się w świecie wirtualnym. Takie sience-fiction.
William
Znalazłem się w fabryce w trybie natychmiastowym, ale kiedy winda się otworzyła, Aelita była już tam. Nie sama, byłą z Fire, a to mnie zdziwiło. W każdym razie, zaraz do nich dołączyłem. Tuż po mnie przyszedł Ulrich. Yumi przyszła razem z nim, podczas gdy Odd odsiadywał kozę. Kiedy wszyscy wreszcie się zebraliśmy przyszedł czas na załatwienie Xany.
Aelita zaraz odpadła, chwilę potem ja... Potem nie wiem co się działo, ale Yumi dezaktywowała wieżę. Wrócili jednak pokłóceni. Nie wiem, o co poszło, byłem w drodze do sali z kompem, więc nic nie słyszałem, a oni sami się nie odzywali. Wilczyca szła za Yumi, pewnie uważała że to on znów wymyślił coś głupiego, a ja nie dość że jej wierzę, to jeszcze wierzę Yumi, tak więc uważałem tak samo, jednak nie miałem zamiaru się do tego wtrącać.
Następnego dnia fochy im wciąż nie zeszły. Wszyskich nas to denerwowało, ale u Fire niemal można było zobaczyć płomienie, które posiada w lyoko, aż strach kiedy spojrzała w oczy. Czekałem na nich siedząc na ławce, Yumi zaraz przyszła.
-Hej. - przywitałem się.
-Cześć. - odparła i usiadła obok. Rozmawialiśmy o jakichś pierodłach, aż w końcu ciekawość wzięła górę.
-Yumi...? - szepnąłem mając w duszy nadzieję, żeby jednak tego nie usłyszała.
-Hm? - raz się żyje.
-O co wam poszło z Ulrichem? Wszystkich nas to martwi, a Fire zabija wzrokiem. - nastała chwila cieszy.
-To nie dotyczy ciebie. - usłyszałem, kiedy w zasięgu wzroku pojawił się winowajca, a za nim Odd i Aelita.
-Cześć. - przywitałem się, podczas gdy pokłócona dwójka piorunowała się spojrzeniem.
Usłyszałem coś za sobą. Tuż za mną leżała biała. Trąciła mnie nosem na przywitanie i spojrzała na Ulricha. Na widok jego nastawienia do Japonki warknęła głośno ukazując kły i oblizała je.
-Ciii... - uspokajałem ją.
-Daruj już sobie. - usłyszała od niego.
-Ty sobie daruj. - poprawiłem go.
-Nie wtrącaj się.
-Nie wtrącam się.
-Właśnie widzę.
-Słuchaj, nie wiem o co wam chodzi, ale jak to za niedługo nie ustanie to będzie koniec, pogódźcie się i będzie wreszcie święty spokój. - na te słowa brunet prychnął. Zaraz potem gruchnął z impetem o ziemie, a nad nim wściekłe zwierzę ukazywało białe kły.
-Fire! - Aelita zaraz pociągnęła ją w obawie, że mogą być przez to problemy chodźby z Jimem, Fire jednak nie przejmowała się nią. Ulrich wręcz przerażony obserwował ją nie wiedząc co robić. Wszyscy staraliśmy się ją uspokoić. Zeszła z niego wreszcie i usiadła przy ławce. Yumi usiadła zaraz obok niej i objęła ją starając się nie dopuścić do kolejnego wybuchu. Stern wstał i wpatrywał się w nią wystraszony nie wiedząc co zrobić.
-Będziemy mieć z tego problemy, Fire opamiętaj się! - zwróciłem jej uwagę kiedy tylko ochłonąłem.
-Już, już, czekaj. - przerwała mi Japonka. - Nie podoba jej się to. - stwierdziła i znów skupiła się na uspokajaniu jej, jednak wilczyca wciąż wpatrywała się w Ulricha tym swoim prznikliwym spojrzeniem. Z drugiej strony jednak wyglądało to jakby nie chciała czegoś mu przekazać, tylko raczej jakby chciała go zabić wzrokiem.
-To nie jest twoja srawa, Fire. - na te słowa Yumi już jej nie utrzymała, wilczyca rzuciła się na niego. Bronił się jak popadnie, jednak gdyby biała chciała skończyłaby z nim już dawno. Tak. Tak to właśnie wyglądało, jakby chciała z nim skończyć. - Przestań! PRZESTAŃ! - krzyczał, a my wszyscy staraliśmy się mu pomóc.
-Zamknij się jełopie, bo ci nogi z szyi powyrywam! Spróbuj jeszcze raz tu kogoś obrazić, chodźby przez przypadek, próbuj kogoś wyzwać, a własnoręcznie, jak Boga kocham, po prostu cię zabiję! Więc zamknij się i lepiej rusz tym pustym łbem, bo jak nie wyprodukujesz czegoś mądrego to będę zmuszona ci go wyrwać, poczujesz zęby od środka tchawicy!
piątek, 9 stycznia 2015
#8 Laura
Jeremie
Minęło kilka dni, wiemy już o Korze. Wilczyca zadziwiająco popierała z jakichś powodów Aelitę na każdym korku, w końcu wszyscy dowiedzieliśmy się, dlaczego. Do drużyny zmuszeni przyjąć Laurę. Wtedy właśnie zdawały się myśleć jednakowo, biała przestała się śmiać tak często, chodziła albo obojętna, albo zwyczajnie nie dało się do niej podejść - wyglądała, jakby chciała wszystkim dookoła odgryźć ręce, a kiedy tylko Laura się zbliżała, podchodziła do Williama, ewentualnie Ulricha. Czemu? Bo czasem, pod koniec naszej rozmowy, kiedy Gauthier zaczynała gryźć się z Aelitą, chciała jej skoczyć do gardła, w ostatniej chwili chłopaki ją łapali, albo chociaż uspakajali. W końcu największe szanse do powstrzymania jej mieli oni. Blondynka za każdym razem, kiedy chciała się do nas zbliżyć, wypatrywała "wroga", a kiedy zetknęły się ze sobą wzrokiem, można było usłyszeć ciche, gardłowe warczenie, trzeba było się skupić.
Któregoś dnia obudził mnie mój telefon. Pośpiesznie sięgnąłem po okulary, a zaraz potem po telefon. No tak, poranny atak. Szybko obdzwoniłem wszystkich, a sam byłem już ubrany, wyszedłem z pokoju. Rozejrzałem się w poszukiwaniu Jima,ale on zapewne jeszcze spał, tak więc przemknąłem szybko przez klatkę schodową i już byłem na dole. Przy wyjściu wpadłem na wilczycę.
-Gdzie Ulrich? - zapytałem, na co ona skrzywiła łeb. Pewnie przyjdzie później. W tym czasie pomknęliśmy do fabryki.
Po kilkunastu minutach siedziałem przy komputerze sprawdzając, gdzie zaatakował. Pierwsza pojawiła się Yumi, którą natychmiast wysłałem w góry. Zaraz potem pojawili się Odd i Ulrich, którzy doszli do Japonki, jednak Williama i Aelity ani śladu. Zadzwoniłem więc do nich, ale odebrał tylko Dunbar, powiedział, że za chwilę będzie. Ona za to nie odebrała, postanowiłem poprosić Laurę, żeby sprawdziła, czy jest w pokoju.
-Laura? - wilczyca w momencie się skrzywiła. - Tak, posłuchaj. Zajrzyj do Aelity, nie przyszła. Nie czas teraz na to. Czekam. - odpowiadałem kolejno na pytania, po czym rozłączyłem się. Martwiłem się, być może w szkole było spektrum, Aelita nie odbierała, a Williama jeszcze nie ma. Cóż, on poradziłby sobie z łatwością, w dodatku już jest bliską. Nie wiem jednak, co z nią.
-Jeremie! - Yumi wyrwała mnie z zamyślenia.
-Yy, wybacz, co jest? - "obudziłem" się.
-Skup się, bo tu poginiemy! - skarcił Ulrich.
-Odd już odpadł, a my zaraz podzielimy jego los. - w tym momencie otworzyła się winda. - Idzie tu ktoś, czy zostaniemy tu sami? - przyszedł Odd.
-William ani śladu, a Aelita w ogóle się gdzieś zapodziała. - wyjaśniłem. - Odd, idź po nich! - poleciłem.
-Dobra. Fire? - wilczyca zerwała się.
Zadzwoniłem znów do Laury.
-Masz ją? - powiedziałem zaraz po usłyszeniu typowego "halo". - Odd i Fire też będą szukać. Byłaś w pokoju? Aha... no dobrze. Rozłączam się. - czerwony przycisk zakończył rozmowę. Znów skupiłem się na Yumi i Ulrichu.
-Coś nowego? - zapytał Stern.
-Teoretycznie tak, ale nic co by nam pomogło. Wciąż nie ma Aelity, wysłałem Odda i Fire, Laura też jej szuka.
-Odda? A co jak go zaatakuje spektrum? - na słowa Yumi zmieszałem się. Ma rację, jednak nie mogę zostawić Schaeffer samej.
-Poradzi sobie. - odparłem, sam w to nie do końca wierząc. Otworzyła się winda. - William?
-Tak, wysyłaj. - odpowiedział, po czym zjechał na dół. Po kilku minutach dołączył do tych w Lyoko.
Odd
Biała początkowo podążała za mną krok w krok, jednak później oddzieliła się trochę, jednak wciąż ją widziałem. W końcu wróciła do mnie, kiedy wchodziliśmy na stołówkę. Tam jednak też jej nie było, wyszliśmy.
-Laura?
Odd
Biała początkowo podążała za mną krok w krok, jednak później oddzieliła się trochę, jednak wciąż ją widziałem. W końcu wróciła do mnie, kiedy wchodziliśmy na stołówkę. Tam jednak też jej nie było, wyszliśmy.
-Laura?
-Znaleźliście ją?
-Nie jeszcze nie. - zdziwiła mnie, wyskoczyła tak nagle, kiedy tylko chciałem wyjść z jadalni.
-Nie jeszcze nie. - zdziwiła mnie, wyskoczyła tak nagle, kiedy tylko chciałem wyjść z jadalni.
-To szybko, coś mogło jej się stać. - Fire zaczęła warczeć i wyskoczyła przede mnie. Blondynka odskoczyła w tył, robiąc jej miejsce. Wilczyca odeszła powolnie, wręcz jakby darowała jej życie. Popatrzyliśmy po sobie. Laura miała niesamowitą ochotę ją wyzwać, jednak wiedziała, że nie może tego teraz zrobić. Kto wie, co by z niej zostało. Czy cokolwiek by zostało.
-Dobra, szukamy dalej. - zadecydowałem wreszcie i rozdzieliliśmy się.
-Dobra, szukamy dalej. - zadecydowałem wreszcie i rozdzieliliśmy się.
Serce omal mi nie stanęło, kiedy usłyszałem długie, głośne, wilcze wycie. Fire stała prosto i równo, z łbem ku górze i wołała.
-Co ty robisz?! Cicho! - krzyczałem. Dopiero po chwili mnie posłuchała. - Nikt tutaj nie wie, że jesteś wilkiem! - ta jednak tylko odeszła, po raz kolejny. Przystawiła nos do ziemi i węszyła zapach Aelity. Doszła do sali gimnastycznej, skoczyła na klamkę, jednak to nic nie dało. Zajrzałem przez okno. Była tam! Chyba zdążyło ją złapać spektrum. Zacząłem uderzać w okno. Zauważyła mnie. Otworzyła powolnie.
-Spektrum? - zapytałem na wejściu.
-Co ty robisz?! Cicho! - krzyczałem. Dopiero po chwili mnie posłuchała. - Nikt tutaj nie wie, że jesteś wilkiem! - ta jednak tylko odeszła, po raz kolejny. Przystawiła nos do ziemi i węszyła zapach Aelity. Doszła do sali gimnastycznej, skoczyła na klamkę, jednak to nic nie dało. Zajrzałem przez okno. Była tam! Chyba zdążyło ją złapać spektrum. Zacząłem uderzać w okno. Zauważyła mnie. Otworzyła powolnie.
-Spektrum? - zapytałem na wejściu.
-Tak, nie do końca chyba "łączę"... - mruknęła i usiadła. Zaraz złapałem za telefon i wybrałem numer Jeremiego.
-Einstein, jak z wieżą? - zapytałem na wejściu.
-Jest już czysto, znaleźliście Aelitę?
-Tak, ale niech któreś z nich dezaktywje wieżę, jest spektrum, a Aelita jest w nie najlepszym stanie. - wyjaśniłem. Kilka minut później objawy zniknęły. Wyszliśmy z sali gimnastycznej. W pół drogi spotkaliśmy się z resztą, łącznie z Laurą.
-Co się stało? Czemu nie odbierałaś? - pytał Jeremie na przywitanie.
-Nie mam pojęcia gdzie jest moja komórka, musiała mi wypaść.
-To chodźcie szukać. - zadecydował William. Rozdzieliliśmy się szukając po całej szkole, co jakiś czas ktoś dzwonił na jej numer, jednak nic nie znaleźliśmy. Nagle przyszedł mi sms. Od Jeremiego: "Jest, spotkajmy się w moim pokoju", tak więc skierowałem się tam. Wszyscy byli już na miejscu. Laura stałą od razu przy drzwiach, jakby chcąc mieć możliwość ucieczki przed wściekłą wilczycą. Ona natomiast leżała na łóżku Jeremiego za Ulrichem, Yumi i Williamem.
-Macie go? - zapytałem po "rozeznaniu".
-Tak. - Aelita pomachała komórką.
-Na drugi raz bardziej jej pilnuj. - zwróciła jej uwagę Laura, a wilczyca zaraz uniosła łeb i zawarczała. William natychmiast chwycił ją za kark. Usiadłem obok Jeremiego.
-Nie, tym razem Laura ma rację, Fire. Wypadł mi i tyle. - wilczyca opuściła łeb wciąż pomrukując cicho ze wzrokiem wlepionym w oczy blondynki. Ta posłała jej jeden ze swoich denerwujących uśmieszków, na co wilczyca aż podskoczyła, najeżyła sierść, rozstawiła łapy, otwarła szeroko oczy i ukazała maksymalnie rząd białych, ostrych jak brzytwa kłów. Laura wzdrygnęła się, a gdyby mogła, cofnęła by się zapewne o kilka metrów.
-Fire, opanuj się! Nie będę cie co chwila uspakajał! - wściekał się William znów łapiąc ją całym ramieniem za szyję, na co ona schowała zęby i oparła łeb o jego prawe ramię i ułożyła się znów na łóżku. Jeszcze raz spojrzała na dziewczynę z politowaniem i znów się odwróciła. - Tak lepiej. - podsumował i pogłaskał ją po pysku.
-Dobra, zaraz śniadanie, możemy już iść? - byłem potwornie głodny, nie mogłem się powstrzymać od tego pytania, chociaż miałem wrażenie, że Fire będzie chciała mi coś za to zrobić, jednak zaśmiała się. - To co, idziemy?
-Jest już czysto, znaleźliście Aelitę?
-Tak, ale niech któreś z nich dezaktywje wieżę, jest spektrum, a Aelita jest w nie najlepszym stanie. - wyjaśniłem. Kilka minut później objawy zniknęły. Wyszliśmy z sali gimnastycznej. W pół drogi spotkaliśmy się z resztą, łącznie z Laurą.
-Co się stało? Czemu nie odbierałaś? - pytał Jeremie na przywitanie.
-Nie mam pojęcia gdzie jest moja komórka, musiała mi wypaść.
-To chodźcie szukać. - zadecydował William. Rozdzieliliśmy się szukając po całej szkole, co jakiś czas ktoś dzwonił na jej numer, jednak nic nie znaleźliśmy. Nagle przyszedł mi sms. Od Jeremiego: "Jest, spotkajmy się w moim pokoju", tak więc skierowałem się tam. Wszyscy byli już na miejscu. Laura stałą od razu przy drzwiach, jakby chcąc mieć możliwość ucieczki przed wściekłą wilczycą. Ona natomiast leżała na łóżku Jeremiego za Ulrichem, Yumi i Williamem.
-Macie go? - zapytałem po "rozeznaniu".
-Tak. - Aelita pomachała komórką.
-Na drugi raz bardziej jej pilnuj. - zwróciła jej uwagę Laura, a wilczyca zaraz uniosła łeb i zawarczała. William natychmiast chwycił ją za kark. Usiadłem obok Jeremiego.
-Nie, tym razem Laura ma rację, Fire. Wypadł mi i tyle. - wilczyca opuściła łeb wciąż pomrukując cicho ze wzrokiem wlepionym w oczy blondynki. Ta posłała jej jeden ze swoich denerwujących uśmieszków, na co wilczyca aż podskoczyła, najeżyła sierść, rozstawiła łapy, otwarła szeroko oczy i ukazała maksymalnie rząd białych, ostrych jak brzytwa kłów. Laura wzdrygnęła się, a gdyby mogła, cofnęła by się zapewne o kilka metrów.
-Fire, opanuj się! Nie będę cie co chwila uspakajał! - wściekał się William znów łapiąc ją całym ramieniem za szyję, na co ona schowała zęby i oparła łeb o jego prawe ramię i ułożyła się znów na łóżku. Jeszcze raz spojrzała na dziewczynę z politowaniem i znów się odwróciła. - Tak lepiej. - podsumował i pogłaskał ją po pysku.
-Dobra, zaraz śniadanie, możemy już iść? - byłem potwornie głodny, nie mogłem się powstrzymać od tego pytania, chociaż miałem wrażenie, że Fire będzie chciała mi coś za to zrobić, jednak zaśmiała się. - To co, idziemy?
wtorek, 6 stycznia 2015
#7 Spektrum vs. Wilk
William
Leżałem wieczorem w łóżku usiłując zasnąć, ale widocznie nie było mi dane, nie spałem dłużej niż do północy, nie patrzyłem na zegarek. Fire leżała zaraz za mną, co dodatkowo przeszkadzało mi w zaśnięciu. Zastanawiałem się, po co właściwie przyszła. W końcu trzymała z grupą z Lyoko, aż w końcu doszedłem do nich i zastanawiałem się, co o mnie myślą. Rzecz jasna nie chcieli mnie w drużynie za żadne skarby, choćbym nie wiem co zrobił. A przecież w końcu będą potrzebowali pomocy i sami będą musieli to przyznać.
-Ja ich nie rozumiem. - mruknąłem, a cały niemal podskoczyłem, kiedy wilczyca podniosła nagle łeb. Odwróciłem się w jej stronę i zacząłem głaskać po łbie. - Doskonale wiedzą, że będę im w końcu potrzebny. - dodałem. Ta spojrzała na mnie dziwnie, a za chwilę uśmiechnęła się. - Przerażasz mnie. - szepnąłem, w sumie sam do siebie, jedna na te słowa wilczyca zaśmiała się. Zaśmiała się! Nie wiem, jak to możliwe, ale wilk się zaśmiał. Z resztą, mniejsza o to. Bardziej ciekawiło mnie, o co jej chodziło. Czyżby coś kombinowała?
Rano obudziłem się przed budzikiem, ale byłem dobitnie zmęczony. Zwlokłem się łóżka dopiero kilkanaście minut później. Fire jednak nie miała zamiaru się zebrać, więc musiałem zrzucić ją z kołdry, na której leżała. W końcu zeskoczyła, o ile nie spadła, i położyła się nie podłodze, a ja pościeliłem łóżko. Spojrzała na mnie raz jeszcze, chcąc chyba mi coś pokazać i wyszła z pokoju. Zobaczyłem ją później dopiero jak wyszedłem z pokoju, właśnie szła w moją stronę. Zatrzymała się przede mną i usiadła, popatrzyłem n nią pytająco. Kątem oka zauważyłem jak Ulrich i Odd wychodzą z pokoju. Chyba rozmawiali o Xanie. Spojrzałem znów na białą. Uniosła kąciki warg w uśmiechu i pojeździła ogonem po ziemi. Odwróciła się w ich stronę i znów spojrzała na mnie.
-Okej... Chyba rozumiem... - mruknąłem zdziwiony. Wilczyca zagrodziła mi drogę, stała tak chwilę, po czym pobiegła za nimi. Znów spojrzała na mnie i pokiwała łbem przecząco po czym zbiegła na dół. Chyba chciała im udowodnić to, co powiedziałem. A ja miałem stać z boku. Postanowiłem robić tak jak chciała, a przynajmniej tak jak zrozumiałem.
Na stołówce chciałem pogadać z Yumi na temat tej przeklętej pracy, którą nam zadali. Nie mogłem się powstrzymać, więc zapytałem ją też o superkomputer, Lyoko i te sprawy, jednak kątem oka zauważyłem jak wilczyca przecząco kręci głową, jakby się obawiała, że zrobię coś głupiego, ale zaraz zauważyłem, że jest na mnie zła. Zostawiłem więc Japonkę w spokoju i wyszedłem. Bałem się, że może już się za mną nie wstawić.
Po lekcjach rzuciłem plecak na podłogę pod biurkiem i już miałem usiąść na łóżku, kiedy do pokoju wparowała zdyszana wilczyca i patrzyła na mnie wystraszona, wręcz spanikowana, jednak z czasem jej kąciki warg powędrowały w górę. Otrząsnęła się i czekała na mnie. Xana zaatakował, to moja szansa.
-Co jest? - "przywitałem się" z Jeremim.
-William?! - wrzasnął. - Fire, co ty...?! - ta tylko zakołysała lekko ogonem z uśmiechem i odsłoniła wręcz windę, chcąc pokazać mu, o co jej chodzi. Ten zastanowił się chwilę.
-Jeremie? - usłyszałem Aelitę. Była w Lyoko i widocznie potrzebowała pomocy. - Co się dzieje?
-Fire przyprowadziła Williama. - odpowiedział. Nastała cisza.
-Nie mamy wyboru. - usłyszałem po chwili. Zaraz potem wylądowałem w Lyoko.
Teraz należę do wojowników. Nareszcie.
Rano po wyjściu z budynku rozejrzałem się za nimi, rozmawiali o czymś. Podszedłem.
-Cześć. - przywitałem się. - Mogę? - Fire natychmiast podbiegła do mnie. Chyba pierwszy raz zwróciłem uwagę na jej wielkość. Sięga mi ona bowiem prawie do klatki piersiowej, a Oddowi do ramion...
-William? - usłyszałem za plecami. - Cześć. - przywitała się Yumi, do której z resztą wilczyca też się dokleiła. W tym momencie zadzwonił dzwonek, tak więc rozeszliśmy się na dwie grupy do klas, a wilczyca poszła z nami. Położyła się pod moją ławką i kątem oka obserwowała klasę. Gdzieś w połowie lekcji Japonka zaczepiła mnie pokazując komórkę. Xana zaatakował. Z jednej strony mnie tu bardzo ucieszyło, wreszcie poczuję się jak jeden z nich, ale z drugiej strony nigdy nie wiadomo, co wykombinuje.
-Proszę pani... źle się czuję... - zgłosiła Yumi udając chorą.
-Zabiorę ją do pielęgniarki. - zaproponowałem, na szczęście się udało. Fire oczywiście zaraz się podniosła i poszła z nami. Wyszliśmy powolnie z klasy, żeby nie wzbudzić podejrzeń, ale już na zewnątrz pędem biegliśmy do fabryki.
Na miejscu nie było nikogo. Yumi natychmiast zadzwoniła do reszty grupy w obawie że coś im się stało.
-Jeremie? Gdzie jesteście? - usłyszałem po chwili. - Aha. My na miejscu, czekamy na was. - dodała po chwili i rozłączyła się. - Fire, biegnij, spotkacie się pewnie w drodze na dziedziniec. Oznajmiła, a wilczyca natychmiast wbiegła do windy, a ta zaraz zamknęła się za nią.
-Nie cierpię takiej bezczynności. - stwierdziłem po chwili ciszy.
-To chodź, idziemy do skanerów. - zaproponowała. Chwilę później byliśmy piętro niżej.
Trzecioosobowa
-Cześć. - przywitałem się. - Mogę? - Fire natychmiast podbiegła do mnie. Chyba pierwszy raz zwróciłem uwagę na jej wielkość. Sięga mi ona bowiem prawie do klatki piersiowej, a Oddowi do ramion...
-William? - usłyszałem za plecami. - Cześć. - przywitała się Yumi, do której z resztą wilczyca też się dokleiła. W tym momencie zadzwonił dzwonek, tak więc rozeszliśmy się na dwie grupy do klas, a wilczyca poszła z nami. Położyła się pod moją ławką i kątem oka obserwowała klasę. Gdzieś w połowie lekcji Japonka zaczepiła mnie pokazując komórkę. Xana zaatakował. Z jednej strony mnie tu bardzo ucieszyło, wreszcie poczuję się jak jeden z nich, ale z drugiej strony nigdy nie wiadomo, co wykombinuje.
-Proszę pani... źle się czuję... - zgłosiła Yumi udając chorą.
-Zabiorę ją do pielęgniarki. - zaproponowałem, na szczęście się udało. Fire oczywiście zaraz się podniosła i poszła z nami. Wyszliśmy powolnie z klasy, żeby nie wzbudzić podejrzeń, ale już na zewnątrz pędem biegliśmy do fabryki.
Na miejscu nie było nikogo. Yumi natychmiast zadzwoniła do reszty grupy w obawie że coś im się stało.
-Jeremie? Gdzie jesteście? - usłyszałem po chwili. - Aha. My na miejscu, czekamy na was. - dodała po chwili i rozłączyła się. - Fire, biegnij, spotkacie się pewnie w drodze na dziedziniec. Oznajmiła, a wilczyca natychmiast wbiegła do windy, a ta zaraz zamknęła się za nią.
-Nie cierpię takiej bezczynności. - stwierdziłem po chwili ciszy.
-To chodź, idziemy do skanerów. - zaproponowała. Chwilę później byliśmy piętro niżej.
Trzecioosobowa
Wilczyca wyskoczyła wręcz z włazu i nie troszcząc się o zamknięcie go pobiegła w stronę dziedzińca, tak jak jej kazano. Wyskoczyła zza krzaków.
-...! Fire! - cudem udało im się wyhamować. - My idziemy do fabryki, pomóż Ulrichowi, został ze spektrum! - nakazał Jeremie, a wilczycy już nie było. - Miał iść na salę...! - dodał w nadziei, że jeszcze jest w stanie go usłyszeć. W trójkę udali się do fabryki.
-...! Fire! - cudem udało im się wyhamować. - My idziemy do fabryki, pomóż Ulrichowi, został ze spektrum! - nakazał Jeremie, a wilczycy już nie było. - Miał iść na salę...! - dodał w nadziei, że jeszcze jest w stanie go usłyszeć. W trójkę udali się do fabryki.
Tymczasem biała przeczesywała dokładnie drogę na salę gimnastyczną w poszukiwaniu bruneta, wymijając przy tym zręcznie każdą napotkaną osobę. Nareszcie dostała się na salę, gdzie Stern już nie dawał rady, tkwił w rogu czekając już tylko na atak. Oboje natychmiast przenieśli wzrok na wilczycę, która ani na chwilę się nie zatrzymała. Spektrum zwróciło się w jej stronę. Był to wysoki uczeń, starszy od Ulricha. Miał krótko ostrzyżone blond włosy i miał na sobie niebiesko-szarą bluzę. Stanął na wprost zwierzęcia, a tymczasem brunet wymknął mu się i zmierzał w stronę wyjścia. Sługus Xany wycelował w białą, jednak ta zręcznie uniknęła ciosu, podobnie jak dwa kolejne. Obróciła się na Stera, chcąc zorientować się, czy już wyszedł. Na szczęście go nie było. Nagle poczuła, jak spektrum chwyta ją za sierść na karku i z łatwością podnosi, po czym rzuca o ścianę, w którą wilczyca z impetem uderzyła, jednak wylądowała na koźle, dzięki czemu szybko się zebrała i wyskoczyła celując prosto w spektrum, jednak kiedy tylko przybiła je do ziemi natychmiast zeskoczyła w obawie, że porazi ją prądem.
Ulrich tymczasem był już w parku, kiedy nagle zadzwoniła jego komórka.
-Halo? Tak, biegnę. Co? Została ze spektrum, chyba da sobie radę. Jak nie to najwyżej ucieknie. Nie, na szczęście zdążyła. Dobra, na razie. - rozłączył się. Kilka minut później był już we włazie.
-Lecą szerszenie! - usłyszał, kiedy winda się otworzyła. - Do skanerów, nie musicie się tu zatrzymywać! - krzyknął do niego Einstein, a ten natychmiast zamknął windę, a ta ruszyła. Po procesie wirtualizacji zaraz wsiadł na motor i dołączył do już "wychudzonego" składu, brakowało Yumi i Odda.
-Jestem! - oznajmił roznosząc pierwszego szerszenia.
-Nareszcie. - skomentował William, jednak nie miał zamiaru już nic mówić. Po oczyszczeniu drogi Aelita wbiegła do wieży.
Fire już nie byłą w stanie odpierać ataków, wybiegła z sali w nadziei, że chociaż biegiem oddzieli od siebie cyfrowego wariata, na szczęście udało jej się.
Ulrich tymczasem był już w parku, kiedy nagle zadzwoniła jego komórka.
-Halo? Tak, biegnę. Co? Została ze spektrum, chyba da sobie radę. Jak nie to najwyżej ucieknie. Nie, na szczęście zdążyła. Dobra, na razie. - rozłączył się. Kilka minut później był już we włazie.
-Lecą szerszenie! - usłyszał, kiedy winda się otworzyła. - Do skanerów, nie musicie się tu zatrzymywać! - krzyknął do niego Einstein, a ten natychmiast zamknął windę, a ta ruszyła. Po procesie wirtualizacji zaraz wsiadł na motor i dołączył do już "wychudzonego" składu, brakowało Yumi i Odda.
-Jestem! - oznajmił roznosząc pierwszego szerszenia.
-Nareszcie. - skomentował William, jednak nie miał zamiaru już nic mówić. Po oczyszczeniu drogi Aelita wbiegła do wieży.
Fire już nie byłą w stanie odpierać ataków, wybiegła z sali w nadziei, że chociaż biegiem oddzieli od siebie cyfrowego wariata, na szczęście udało jej się.
-Ej! Gdzie tak pędzisz? - nie na długo. Jim ją zatrzymał. Ta z przerażeniem spojrzała mu w oczy po czym obróciła się za siebie. Spektra nie było widać, a to oznaczało, że albo była na tyle szybka, że go zgubiła, albo woli poodbierać parę kodów. Zmęczona położyła się przy jego nogach. - Nie zamęczaj się ta, zaraz mamy lekcję! - Nagle na horyzoncie pojawił się blondyn w bluzie biegnący prosto w ich stronę. Wilczyca wyszła mu naprzeciw, a w ostatniej chwili skręciła prowadząc go do parku, jednak kiedy tylko spektrum znalazło się między drzewami, wybuchło. Biała westchnęła i podreptała w stronę włazu.
-No, nareszcie! - przywitał ją William.
-Powrót? - wilczyca zaprzeczyła głową i oparła się o czarnowłosego zdyszana. - Rozumiem podsumował Jeremie.
-No, nareszcie! - przywitał ją William.
-Powrót? - wilczyca zaprzeczyła głową i oparła się o czarnowłosego zdyszana. - Rozumiem podsumował Jeremie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)